One Shot: Klaroline "You only needed one" [093]


Para: Klaus & Caroline (Klaroline)
Serial: The Originals/Pamiętniki wampirów
Gatunek: Romans
Autor: Shrew

— Klaus! — powiedział, spoglądając na hybrydę z pragnieniem zemsty. Chciał, żeby on też cierpiał, tak jak on. Zabił jego matkę, stracił dziewczynę przez niego. Nie wybaczyłby sobie, dopóki sobie z nim nie poradzi.
— Czy Caroline wie, że jesteś w Nowym Orleanie? Sądziłem, że będziesz w Mystic Falls, skoro pozwoliłem ci tam wrócić, do niej — oznajmił Klaus. Zawsze wiedział, że wilk nie zasługiwał na blondynkę, a teraz pokazał, jak ważna dla niego była, skoro wybrał zemstę, nad miłością.
— Zerwaliśmy, dała mi ultimatum, albo zemsta nad tobą, albo ona. Nienawidzę cię tak bardzo, że zostawiłem dziewczynę, którą kocham — odpowiedział, powodując rozbawienie u Niklausa.
— Głupiec, zostawiłeś najcenniejszy skarb, jaki mogłeś mieć. Pokazałeś jak bardzo ją kochasz.
— Bo ty potrafisz ją kochać lepiej.
— Ja robię, przezwyciężyłem niechęć do ciebie, żeby ona była szczęśliwa, w końcu pozwoliłem ci wrócić, co widzę, było błędem — wyznał Klaus, robiąc parę kroków do wilkołaka. Spojrzał na niego, zanim przemówił ponownie. — Caroline nie zasługiwała na ciebie, powinna być traktowana jak królowa, a królowa nie zasługuje na takiego głupca, jak ty.
— Myślisz, że potrafiłbyś ją zadowolić? Myślisz, że pokochałaby potwora? — wypowiedział to z taką wrogością w spojrzeniu. Prawie krzyczał, gdy to mówił. Nie podobał mu się fakt, że Klaus miał coś do Caroline i przerażało go, że ona sama mogłaby mieć uczucia do najgorszego zła na świecie.
— Może jej się zapytasz? Jak sądzisz, jaką odpowiedź byś dostał?
— Jesteś najgorszym, co mogło ją spotkać. Nawet nie odwzajemniłaby uczucia do takiego potwora jak ty — warknął ciemnowłosy brunet. — Jak myślisz, jak zareagowałaby na wieść, że będziesz ojcem? Myślisz, że będzie mogła wtedy dać ci szansę?
Twarz Klausa zrobiła się bledsza. Obawiał się, co Caroline mogłaby powiedzieć o tym, że spodziewałby się dziecka. Jak zareagowałaby? Czy chciałaby z nim być, gdy miała do niego uczucia? Czy poprostu odrzuciłaby go? Nic nie wiedział.

Klaus ocknął się, spoglądając na wiedźmę przed sobą. która grzebała w jego głowie. Próbował się uwolnić, kontrolować swój umysł, ale Genevieve była silniejsza, gdy Klaus był osłabiony. Potrzebował krwi, żeby się zregenerować i mógł obronić przed czarownicą. Niklaus był uwięziony przez kilka godzin.
— Wynoś się z mojej głowy — powiedział Klaus, warcząc na nią. Szarpnął łańcuchami, którymi był uwięziony do krzesła, ale ani się ruszyły. W tej chwili był zbyt słaby, czego nienawidził. Nie cierpiał, gdy wrogowie mieli nad nim władzę.
— Jest ktoś, na kim ci zależy, kto nie jest twoją rodziną. To pewna blondynka i nie jest nią Cami — oznajmiła, dotykając jego twarzy. Wydawało się, że była niewinna, a tak naprawdę była dziełem szatana. — To jest bardzo interesujące, że potrafisz kochać kogoś innego, niż ty sam.
Dotknęła jego czoła, sprawiając, że zamknął oczy, kiedy wypowiadała zaklęcie.

Klaus znalazł się w innym pokoju, spojrzał na siebie, odkrywając, że już wcale nie jest uwięziony, ale coś się nie zgadzało. Czuł, że coś jest nie tak. Zaczął się rozglądać, okrywając, że jest w pokoju Caroline. Zauważył ją na łóżku z ugryzieniem wilkołaka, leżała tak bezbronnie, gotowa na śmierć, zanim on wszedł do pokoju. Klaus ze wspomnienia spojrzał na Caroline.
— Chcesz mnie zabić? — zapytała, nawet w obliczu śmierci, potrafiła być odważna.
— Wszystkiego najlepszego — odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się ból. — Naprawdę myślisz o mnie tak nisko?
— Tak.

Klaus trzymał w ręce łopatę, kopiąc w ziemi, żeby później zakopać wszystkie ciała. Spojrzał na Caroline, która była przygnębiony tym, że właśnie zabiła dwanaście czarownic.
— Dwanaście grobów dla dwunastu czarownic. Jakby nic się nie stało. Tylko, że się stało i Silas ma wszystko, co jest mu potrzebne, by otworzyć bramę do piekła na ziemi — przemówił Klaus.
— Chciałeś pozwolić by Bonnie zginęła.
— Wiem, że nie jestem dobry w arytmetyce, ale jedno jest mniejszy niż dwanaście — odpowiedział na odpowiedź blondynki.
— Tak, ale ta jedna jest moją najlepszą przyjaciółką — wyznała Caroline, spoglądając na hybrydę przed sobą.
— Tłumacz to sobie, jak chcesz, abyś mogła zasnąć w nocy.
— Właśnie zabiłam dwanaście osób — przemówiła roztrzęsiona.
— Hej. Chyba potrzebujesz pocieszenia — zaczął Klaus, dotykając jej ramion, a na koniec jego wypowiedzi jego twarz zrobiła się bez emocji. Był na nią zły i zraniony. — Może znajdź sobie kogoś mniej strasznego, do kogo mogłabyś się porównać.

Klaus widział wszystkie swoje wspomnienia z nią, te miłe i te złe. Wszystko przeżywał od nowa, czując wszystkie emocje, które go przepełniały. Serce mu się łamało z tęsknoty i miłości oraz z cierpienia, które jej zapewnił. Widział siebie i ją na balu jego matki, na potańcówce w stylu lat dwudziestych, kiedy ją ugryzł, kiedy powiedziała mu, że może zostać zbawiony, jeśli jest zdolny do miłości. Bolało go wszystko od nowa, każda chwila powodowała, że chciał jej przy sobie. Była jego królową, mimo że ona nie chciała króla. Była wszystkim dla niego.  

— Potrzebujesz tylko jednego, potrzebujesz jej — powiedziała Genevieve, gdy odzyskał znów swój umysł. — Chcesz jej miłości, kochasz ją i tęsknisz za nią, ale ona nie chce ciebie. Nie kocha cię, ale ty jesteś gotowy na nią czekać. Chcesz wierzyć, że kiedyś przyjdzie do twoich drzwi — dodała, spoglądając w jego oczy. — Umarłbyś za nią.
— Zostaw mnie w spokoju! Nie wiesz, czego chcę! — krzyknął, ale bezradnie. Te wspomnienia sprawiły, że go osłabiły emocjonalnie.
— Widziałam każde twoje wspomnienia, twoje myśli i uczucia, wiem, czego potrzebujesz, więc dlaczego nie sprawić, żebyś to dostał? — spytała bardziej sama siebie. Wystawiła rękę i zaczęła wypowiadać zaklęcie, które miało go przywrócić do jego wspomnień.

— Czego się boisz? — Klaus był w lesie, kiedy nagle usłyszał swój własny głos, ale nie pamiętał niczego takiego. Zatrzymał się, kiedy ujrzał siebie i Caroline. Uniósł lekko brew w pytaniu.
— Ciebie! — krzyknęła Caroline, wymachując rękami. — Boję się ciebie!
Nagle on sam przycisnął jej ciało do drzewa, zanim wbił w jej serce drewniany kołek. Był zaskoczony, to było najgorsze, co mógł zobaczyć, a po chwili zrozumiał, że to nie on, tylko Silas.

— Wydostań się z mojej głowy! — krzyknął, rozrywając łańcuchy. Był zdenerwowany i zraniony, a jedyne czego chciał w tej chwili, to zabicie czarownicy. Już miał ją zaatakować, kiedy użyła magii, sprawiając, że jego ciało zapadło we śnie z wspomnieniami o niej. Widział każdą chwilę, przelatywała między sobą. Każdy jej uśmiech, rozbawienie i pocałunek, który zdarzył się w lesie. Jego umysł był wypełniony nią, a jedynego czego teraz potrzebował to jej.

— Tyler może wrócić — wyznał Klaus, spoglądając w jej zaskoczone oczy. Nie chciał tego, ale ona go kochała, a jeśli miała być szczęśliwa właśnie z młodym wilkiem, to on jej to da, mimo że to łamało mu serce. — On jest twoją pierwszą miłością, ja zamierzam być ostatnią. — Uśmiechnął się. — Niezależnie jak długo to potrwa — wyszeptał, składając na jej policzku delikatny pocałunek. 

Widziała jak cierpiał, czuła to, co on, gdy rudowłosa sprawiała mu ból. Widziała go w pomieszczeniu, którego nie znała. To było jak przeczucie. Odcinała się od świata do wizji, która sprawiała jej tylko ból. Za każdym razem krzyczała, kiedy tylko odczuwała jego cierpienie. Dlatego udała się do Nowego Orleanu, żeby dowiedzieć się, dlaczego ma te perspektywy o mieszańcu. Dotarła do domu pierwotnych i od razu wyczuła, gdzie wszyscy przebywali, od razu tam się udała.
Elijah znalazł Klausa, zanim Genevieve mogła zrobić mu coś więcej. Teraz leżał na swoim łóżku i majaczał, kiedy w jego umyśle przelatywały wszystkie wspomnienia o niej, a czasem najgorsze koszmary. Rebekah, Elijah i Camille byli przy nim, wszyscy byli zaniepokojeni, ale nie wiedzieli, co powinni zrobić.
— Caa–roo–line — wyjęczał, sprawiając zaskoczenie u pierwotnych, a szczególnie u Cami, która nie znała nikogo o takim imieniu. Cały czas powtarzał jej imię. Wampirzyca nasłuchiwała się i każde jej wypowiedziane imię sprawiało, że bolało ją serce. Widać było, że cierpiał. Pobiegła wampirzycą szybkością do pokoju, gdzie od razu udała się do niego. — Caa–rooo–linee! — krzyknął przerażony.
— Jestem tutaj, spokojnie, jesteś cały, już wszystko w porządku, bo jestem przy tobie — szepnęła, dotykając jego dłoni. To sprawiło, że się uspokoił. Po jej policzkach spływały łzy, kiedy widziała go takie pokonanego. Czuła z nim dziwną więź, której nie potrafiła wyjaśnić.
Camille, która była na uboczu, obserwowała nieznaną dziewczynę, która była wampirem po jej szybkim wejściu. Widziała, jak Klaus zachowywał się naturalnie z blondynką, co było zaskoczeniem dla barmanki. Miała uczucia do pierwotnego, ale najwyraźniej on już kochał kogoś innego.
— Co się stało? — zapytała, spoglądając na Mikaelsonów. Wytarła swoje policzki, a kiedy wstała, Klaus ponownie zaczął majaczeć, więc wróciła na miejsce i ponownie dotknęła jego ręki. Najwyraźniej Niklaus potrafił rozpoznać, kiedy była, a kiedy nie. Elijah wszystko opowiedział Caroline, co się wydarzyło. — Dlaczego miałam wizje z nim i jakąś rudowłosą kobietą? Czułam cały jego ból, nie wiem dlaczego.
Rebekah sapnęła, bo się tego nie spodziewała. Już wiedziała, dlaczego Caroline to wszystko widziała i odczuwała.
— Jesteś z nim połączona, Caroline. Oboje macie niezwykłą wieź, która jest bardzo rzadka wśród wampirów i wilkołaków. Zostaliście dla siebie połączeni, jesteście swoimi bratnimi duszami.
— Co? — spytała zaskoczona blondynka, a potem spojrzała na Klausa, który spał spokojnie. — Czy on o tym wiedział?
— Nie mam pojęcia, Caroline, ale nie zaskoczyłoby mnie, gdyby już to wiedział — odpowiedziała pierwotna. Jeśli Klaus o tym wszystkim wiedział, to znaczyła, że wiedział, że będą dla siebie na wieczność. Pozwolił jej kontynuować swoje ludzkie życie, zaakceptował to, co ona chciała i obiecał, że będzie jej ostatnią miłością, bo może wiedział, że są bratnimi duszami.
Po chwili wszyscy wyszli z sypialni Klausa, zostawiając Caroline i Klausa samych. Blondynka spoglądała jego twarz, cały czas podziwiając go, Nie rozumiała siebie, jak mogła wcześniej zaprzeczać swoim uczuciom, przecież go kochała. Jego ciemną stronę, jak i jasną. Kochała sposób, jaki był przy niej, była jego pierwszym wyborem, nie była już druga. Położyła się obok niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Słuchała się bicia jego serca i poczuła się jak w domu. Uśmiechnęła się, przytulając się do niego, poczuła, że jego ręce automatycznie ją objęły. Było jej tak ciepło i wygodnie, że nawet nie myślała o wychodzeniu z tego łóżka.
— Kocham cię — szepnęła, nawet nie zdając sobie sprawy, że zaczął się wybudzać. W końcu jego sny nie okazały się snami, a rzeczywistością. Ona była tutaj i wyznała mu miłość.
— Ja ciebie też kocham, kochanie — wyszeptał, uśmiechając się najjaśniej, jak tylko potrafił. W końcu wszystko było idealne dla nich.


Komentarze

Prześlij komentarz