One Shot: Klaroline "Na nowej drodze" [090]
Para: Klaus & Caroline (Klaroline)
Serial: Pamiętniki Wampirów/The Originals
Gatunek: Fantasy, Romans
Uwagi: Wszystko dzieje się po finałowym odcinki 5 sezonu TO
Autor: Shrew
Caroline obiecała sobie, że go uratuje. Nie było innego sposobu, żeby pozbyć się pustki, niż zabicie siebie, ale ona przysięgła sobie, że go przywróci do życia. Nikomu nic o tym nie mówiła, nie chciała nikomu robić nadziei, gdy jednak okaże się, że nie ma sposobu, ale Caroline się nie poddawała. Bywały chwile, gdy myślała, że jej starania są na marne, ale ona potem się ogarniała i z nową siłą szukała jakiś dobrych wiadomości. Jeździła po świecie, pytała czarownic, ale zawsze dostawała tylko okropne wieści. Nikt nic nie wiedział, mówili, że nie było sposobu, żeby przywrócić jego duszę, ale nie traciła wiary, będzie szukać, niezależnie jak długo to potrwa. Chciała, żeby Klaus mógł dotrzymać swojej obietnicy, którą jej złożył na rozdaniu dyplomów wiele lat temu, ale nie próbowała go powstrzymać przed śmiercią. Zaakceptowała, że chciał uratować córkę, a Caroline kochała go za to jeszcze bardziej, niż mogła. W ostatnich dniach uświadomiła sobie, że uczucia, które miała głęboko ukryte, odbudowały się od chwili, gdy pojawiła się we Francji. Budowali nowe miłe wspomnienia, które docierały do jej serca, aż w końcu stało się, że nie mogła zaprzeczyć, że się zakochała. Mogłaby pokochać groźną złą hybrydę, ale ona kochała wspaniałego ojca, człowieka, jakim się stał. Jego córka go uratowała, miłość go zbawiła. a teraz nadszedł czas, żeby wskrzesić go, tylko musiała znaleźć rozwiązanie. Szukała od lat, ale nikt nic nie wiedział, aż usłyszała od pewnej czarownicy, że może być sposób, ale to było trudne zadanie. Potrzebowała przedmiotu, który ponoć był zniszczony od lat, ale były plotki, że jest ukryty. Musiała znaleźć świecę edenu, która była mitem dla innych, ale Caroline chciała wierzyć, że istniała. Miała wiele właściwości, można było wykorzystać jej moc w różnych okolicznościach. Świeca z raju prawdopodobnie miała możliwości uleczenia z śmiertelnej choroby, przedłużenia życia lub nawet wskrzeszenia umarłych. Jednak jedynym problemem było, że nikt nie wiedział, gdzie jest położona. Blondynka słyszała wiele historii o tym przedmiocie. Badała książki, podróżowała, żeby znaleźć informacje, ale nic nie mogła znaleźć. Zwiedziła Włochy, Francję, Bułgarię, Izrael, Bułgarię, zwiedzała muzea, poszukując na wystawach, ale niczego nie mogła znaleźć, aż w końcu usłyszała o nowym eksponacie w Ermitażu. Klaus nawet opowiadał jej, że miał tam swój obraz, a gdy Caroline usłyszała o świecy edenu w muzeum w Rosji, chciała się śmiać z okoliczności. Jakby sam Klaus tam położył, żeby ona mogła ją znaleźć. I znalazła tam świecę. Była wtedy taka szczęśliwa, gdy odkryła, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nawet obejrzała słynny obraz Klausa, który był przepiękny. Ona to kochała i jak przypatrywała się sztuce, wiedziała, że dobrze robi. Ona go uratuje, zrobi to i będzie z siebie dumna, że mogła ojca oddać córce i jego rodziny. Wszystko przygotowała, w nocy podkradła się do Ermitażu, żeby tylko zdobyć przedmiot, który był na wystawie. Zajęło jej to trzy lata, ale teraz miała to, co szukała. Wróciła do Mystic Falls po kolejnej swojej podróży. Bliźniaczki były przyzwyczajone, że ich matka jeździła po świecie. Wiedziały, że bardzo jej na tym zależało, więc jej nie zatrzymywali, tak samo jak Alaric. Nie miał nic przeciwko, dopóki nie zaniedbuje swojego stanowiska dyrektora. Znalazła czarownicę, która chciała pomóc Caroline. Zakręcie musiała zrobić, kiedy było całkowite zaćmienie słońca, a to wydarzenie było rzadkie na kila lat, ale teraz mieli szczęście. Za kilka dni mogli przywrócić Klausa.
Caroline długo czekała, gdy kobieta wykonywała czar. Minęło kilka godzin, zanim dostrzegła, jak pojawia się pewna postać, ale musiało minąć prawie dwanaście godzin, żeby wreszcie ujrzeć Niklausa. W końcu to się stało, leżał w kręgu całkiem goły, a ona nie mogła uwierzyć, że w końcu to zrobiła. Uratowała go, trzy lata nie poszły na zmarnowanie, bo już był tutaj i to żywy. Otworzył oczy, których tak długo nie widziała. Ta sama barwa pozostała, a Caroline nie mogła uwierzyć w to, co osiągnęła. Czarownica w tym samym czasie postanowiła ich opuścić.
— Caroline? — wychrypiał, spoglądając na kobietę, która stała przed nim. Podniósł się na równe nogi i podszedł do niej. — Płaczesz? — zapytał zaskoczony, pochylając głowę zdezorientowany. Jeszcze nigdy nie widział, żeby przy nim płakała, a ten widok łamał mu serce.
— To tylko ze szczęścia — odpowiedziała. — Nie mogę uwierzyć, że się udało. Jesteś z powrotem.
— Jak? — spytał.
— W dniu twojej śmierci, obiecałam sobie, że znajdę sposób, żeby cię wskrzesić. Wiedziałam, że nie było innego sposobu, żeby pozbyć się pustki, a to było okropne, że musiałeś się poświęcić, dlatego przysięgłam, że cię przywrócę.
— Jesteś moim aniołem. Jesteś pełna światła, dobroci, odważna — odparł, przytulając ją. Caroline oparła głowę na jego ramieniu, czując się dobrze, że wreszcie może to zrobić. — Czy sobie zasłużyłem na to?
— Byciem dobrym ojcem i człowiekiem.
— Nie jestem dobry — wyznał, odrywając się od blondynki.
— Jesteś. Zostałeś zbawiony, twoja miłość do córki cię uratowała.
— Jak się ma Hope? — zapytał niepewnie, a Caroline złapała go za rękę i się uśmiechnęła.
— Ubierz się najpierw, a w drodze do Mystic Falls wszystko ci opowiem — wyznała Caroline, podając mu torbę, którą wcześniej dla niego przygotowała, a Klaus jej posłuchał.
W drodze powrotnej z Atlanty do Mystic Falls, blondynka opowiadała pierwotnemu wszystko, co się wydarzyło w Mystic Falls po jego śmierci. Najwięcej wspominała o Hope, a też o bliźniaczkach, szkole, czy o swoich podróżach.
— Dziękuję, kochanie — powiedział nagle Klaus, a ona spojrzała na niego zdezorientowana, więc kontynuował — za uratowanie mnie.
— Uznałam, że zasłużyłeś na więcej, niż śmierć — odpowiedziała. — I też, żebyś mógł dotrzymać swojej obietnicy przed lat — dodała cicho, zaskakując Niklausa.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo Caroline zatrzymała się w przed szkołą Salvatore. Wysiadła z samochodu, więc on podążył za nią. Postanowił nic nie mówić na razie, zanim nie spotka się z córką. Wampirzyca złapała go za rękę i poprowadziła go stronę wejścia, ale po drodze spotkała Alarica.
— Wiedziałem, że twoje podróże mają związek z nim — oznajmił ojciec bliźniaczek. — Hope powinna być w swoim pokoju.
Caroline kiwnęła głową, a następnie weszła po schodach, kierując się do sypialni córki Klausa. Zapukała do drzwi, a kiedy usłyszała pozwolenie wejścia, weszła do pokoju osiemnastolatki, zostawiając mieszańca na korytarzu. Dziewczyna leżała na swoim łóżku, przeglądając księgę zaklęć, która należała do jej ciotki Freyi. Pogodziła się ze śmiercią ojca i wujka Elijah'y, starała się żyć dalej, co nie było łatwe, ale udało jej się to osiągnąć.
— Dzień dobry, pani Forbes — oznajmiła Hope, podnosząc się z łóżka. — Czy mogę w czymś pomóc?
— Mam dla ciebie niespodziankę — wyznała, uśmiechając się promiennie. Wyszła na korytarz i złapała rękę przestraszonego Klausa. Bał się spotkać z córką, nie wiedział, co może zobaczyć. Była już taka duża.
Wampirzyca wprowadziła pierwotnego do pokoju, zaskakując jego córkę, która od razu się rzuciła w objęcia ojca. Płakała bardzo mocno, schowana w jego ramionach. Nie mogła uwierzyć, że znowu go widzi, przyzwyczaiła się do myśli, że nigdy go nie spotka, ale teraz było inaczej. Na początku robiła wszystko, żeby znaleźć jakieś zaklęcie, pytała swoją ciocię Freyię oraz inne czarownice z Nowego Orleanu, ale dostała okropne wiadomości, a teraz jest z powrotem.
Caroline postanowiła opuścić pojednania ojca z córką i udała się do swojego pokoju, gdzie postanowiła zadzwonić do Rebeki, przekazać dobre wieści. Wybrała numer pierwotnej, która była jeszcze przez jakiś czas wampirem, ale miało to się zmienić, gdy Damon umrze, wtedy Rebekah będzie mogła użyć lekarstwa.
— Rebekah, mam dobre wieści. To Klaus. On żyje. Znalazłam sposób, żeby go uratować. Szukałam trzy lata, ale znalazłam. Jest teraz żywy i jest ze swoją córką. Powiadom wszystkich, komu zależy na Klausie i przyjedź do Mystic Falls.
— Mówisz poważnie? Caroline! To są wspaniałe wieści! Od zawsze wiedziałam, że zależy ci na moim bracie! — powiedziała uradowała Rebekah. — Powiem wszystkim i za kilka godzin będziemy mieli rodzinne zjednoczenie. Nie mogę się doczekać, gdy go zobaczę. Chyba go uduszę ze szczęścia.
— Wolałabym nie, nie po to spędziłam trzy lata, żebyś go udusiła — powiedziała, uśmiechając się jak nastolatka.
Rebekah podziękowała Caroline, a następnie się rozłączyła. Blondynka siedziała przy swoim biurku i rozmyślała o wszystkich latach. W końcu go pokochała, tak bardzo, że spędziła dużo czasu, szukając sposobu na uratowanie go. Ze Stefanem tak nie miała, może dlatego, że wiedziała, że to Klaus będzie jej ostatnią miłością. Kochała Stefana, wyszła za niego za mąż, ale Stefan był człowiekiem, a ona o tym wiedziała. Caroline przeżyłaby ludzkie lata ze Stefanem, ale potem mogłaby stać się kolejną osobą. Caroline kochała życie jako wampir, lubiła to, że była silniejsza i lepsza, niż gdy była człowiekiem. Potrafiła siebie kontrolować, a Stefan był rozpruwaczem, nienawidził tego kim się stał.
— Czy można, kochanie? — zapytał Klaus, wcześniej pukając. Blondynka uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zapraszając go do środka. — Hope właśnie rozmawia z Freyą przez telefon, właśnie się dowiedziała, że wróciłem do żywych.
— Tak, powiedziałam Rebece, która przekazała innym.
— Znając moją siostrę, cały Nowy Orlean już wie, że wróciłem — powiedział, uśmiechając się z uroczymi dołeczkami. Caroline wstała i podeszła do niego. — Chciałem porozmawiać z tobą. Hope właśnie mi powiedziała, że od trzech lat podróżowałaś po świecie. Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu. Wiedziałem, że jesteś wyjątkową kobietą już od dawna, ale teraz przeszłaś samą siebie, kochanie. To co zrobiłaś dla mnie, zawsze będę ci za to wdzięczny.
— Byłam trochę samolubna, bo też zrobiłam to dla siebie. Jesteś moim przyjacielem, a ostatni czas pokazał mi, że jestem w tobie zakochana. Zawsze te uczucia odpychałam, nie pozwalałam sobie na nie, ale nie dzisiaj, już się nie boję, bo jestem gotowa. Jestem gotowa na wieczność z tobą, Klaus — wyznała na jednym tchu. Słowa z niej się wylewały i nie miały końca. Musiała mu powiedzieć, jak się z nim czuje, bo inaczej to ją zabije. Już raz go straciła, a teraz nie chciała być taka głupia, żeby pozwolić znowu. — Kocham cię, tak bardzo jestem w tobie zakochana. Od zawsze zdawałam sobie, że jeśli ciebie wybiorę, to na zawsze i nie byłam na to gotowa, ale od dzisiaj mogę stwierdzić, że jesteś moją ostatnią miłością. — Patrzyła mu się w oczy, Jej uczucia były tak głębokie, większe niż ocean lub niebo. I po prawie dwudziestu latach, jest gotowa na epicką miłość. Bliźniaczki są już duże, nie potrzebują już tak bardzo Caroline, jak gdy były małe. Może sobie pozwolić, żeby wpuścić do swojego serca Klausa Mikaelsona.
— Kocham cię od tak dawna — powiedział.
Niklaus zrobił krok w jej stronę, dotykając jej twarz rękami i złączył ich usta razem. Całowali się, jakby nigdy nie miał nadejść kolejny dzień, jakby to było ostatnie pożegnanie, ale oboje wiedzieli, że to początek ich przyszłości. Stoją już na nowej drodze ze swoimi uczuciami, a oni nie mają zamiaru tego zaprzepaścić. Czekał na nią tak długo, tak samo jak ona. Oboje zasłużyli na siebie. Pocałunek był inny od ich schadzki w lesie. Jakby to był pierwszy. Smakował inaczej, teraz oboje wiedzieli, że są w sobie zakochani.
— Właśnie piekło się odmroziło! — Usłyszeli znajomy głos, a Klaus zamknął oczy, zirytowany, że ktoś im przerwał chwilę. Oderwali się od siebie, żeby zobaczyć bliźniaczki, Hope, Davinę i Kola. Pierwotny i czarownica byli szybciej od reszty, bo jak na zbieg okoliczności, Kol chciał pokazać Davinie miejsce, gdzie się narodzili, więc byli w drodze, gdy Rebekah ich powiadomiła. — Wiedziałem, że jak tak się stanie, to cholerne piekło się odmrozi.
— Widzę cię przez chwilę, a już mnie irytujesz — stwierdził Klaus, a Kol wzruszył ramionami.
— Tak działamy, bracie — odpowiedział jedynie, a mieszaniec się roześmiał, podchodząc do brata i obejmując go. — Mam pogratulować powrotu do życia, czy nowej dziewczyny? — zapytał Kol, gdy się oderwał Klausa.
— Oba — odpowiedziała Caroline, łapiąc rękę Klausa. — I żeby piekło się odmroziło, musiałoby istnieć, a Bonnie je zniszczyła piekielnym ogniem — powiedziała Caroline, poprawiając Kola.
— Jeden dzień jest dziewczyną Nika, a już mnie poprawia.
— Każdego poprawiam.
Bliźniaczki i Hope były szczęśliwe, że ich rodzice zostali parą. Hope cieszyła się, że jej ojciec znalazł kobietę, którą kochał, a ona wiedziała, że Caroline też bardzo kocha jej ojca. Bliźniaczki od dawna widziały, że ich matka jest nieszczęśliwa i chciały, żeby sobie kogoś znalazła, kto sprawi, że będzie radosna. Dla nich liczyło się szczęście ich mamy.
— Jestem Davina — powiedziała czarownica, podając rękę blondynce z uśmiechem.
— Caroline. — Uśmiechnęła się. — Miło cię poznać.
Wszyscy pogratulowali nowego związku, bliźniaczki nawet zbyt entuzjastycznie. Potem reszta oprócz Lizzie i Josie, spotkali się w starej posiadłości Mikaelsonów, która przez ostatnie lata stała pusta.
— Caroline, to jest narzeczony Rebeki, Marcel, a to moja siostra, Freya, a to jej żona Keelin. — Klaus przedstawił ją swojej rodzinie. — To jest moja królowa, Caroline Forbes.
— W jego języku chodziło o to, że jestem jego dziewczyną — poprawiła Caroline, uśmiechając się. Marcel się zaśmiał, już lubił Caroline od pierwszego poznania. — A Freyę już zdążyłam poznać, gdy odwiedzała Hope w szkole.
— Dwadzieścia lat podkochiwania i Nik zdobywa swoją wymarzoną dziewczynę — oznajmił Kol. — Ten dzień trzeba uczcić. Nie znam nikogo, kto tak długo zdobywałby dziewczynę swoich marzeń.
— Zgodzę się z Kolem, a to zdarza się zbyt często, przeraża mnie już to.
— Co poradzisz, Bekah? Jestem zbyt mądry, niż ty — rzekł Kol.
Później zasiedli do stołu, Klaus na czele rodziny, obok niego usiadła Caroline. Wszyscy opowiadali historie, jakie przeżyli, każdy się śmiał, dodawał swoje do powiedzenia, jedynie brakowało Elijah'y, który tańczył z Hayley do różnych melodii. Niklaus był szczęśliwy, że miał taką wspaniałą rodzinę, cudowną córkę i anioła po swojej stronie, który pozwolił mu na to. Caroline była jego aniołem. Złapał ją za dłoń, żeby złożyć pocałunek.
— Kocham cię — wyznał Klaus.
— Ja ciebie też kocham.
Dwa lata później Klaus oświadczył się Caroline, która się zgodziła. Pobrali się przy gronie rodziny i przyjaciół, którzy życzyli im wszystkiego dobrego na nowej drodze swojego życia. Oboje mieszkali w Mystic Falls w rezydencji Mikaelsonów. Podróżowali po świecie razem z córkami, gdy były dni wolne. Rebekah i Marcel przebywali w Nowym Jorku, Freya i Keelin w Nowym Orleanie, a Davina i Kol w Dallas.
Klaus i Caroline mieli całą wieczność, żeby dzielić razem swoją miłość. Byli szczęśliwi.
— Wolałabym nie, nie po to spędziłam trzy lata, żebyś go udusiła — powiedziała, uśmiechając się jak nastolatka.
Rebekah podziękowała Caroline, a następnie się rozłączyła. Blondynka siedziała przy swoim biurku i rozmyślała o wszystkich latach. W końcu go pokochała, tak bardzo, że spędziła dużo czasu, szukając sposobu na uratowanie go. Ze Stefanem tak nie miała, może dlatego, że wiedziała, że to Klaus będzie jej ostatnią miłością. Kochała Stefana, wyszła za niego za mąż, ale Stefan był człowiekiem, a ona o tym wiedziała. Caroline przeżyłaby ludzkie lata ze Stefanem, ale potem mogłaby stać się kolejną osobą. Caroline kochała życie jako wampir, lubiła to, że była silniejsza i lepsza, niż gdy była człowiekiem. Potrafiła siebie kontrolować, a Stefan był rozpruwaczem, nienawidził tego kim się stał.
— Czy można, kochanie? — zapytał Klaus, wcześniej pukając. Blondynka uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zapraszając go do środka. — Hope właśnie rozmawia z Freyą przez telefon, właśnie się dowiedziała, że wróciłem do żywych.
— Tak, powiedziałam Rebece, która przekazała innym.
— Znając moją siostrę, cały Nowy Orlean już wie, że wróciłem — powiedział, uśmiechając się z uroczymi dołeczkami. Caroline wstała i podeszła do niego. — Chciałem porozmawiać z tobą. Hope właśnie mi powiedziała, że od trzech lat podróżowałaś po świecie. Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu. Wiedziałem, że jesteś wyjątkową kobietą już od dawna, ale teraz przeszłaś samą siebie, kochanie. To co zrobiłaś dla mnie, zawsze będę ci za to wdzięczny.
— Byłam trochę samolubna, bo też zrobiłam to dla siebie. Jesteś moim przyjacielem, a ostatni czas pokazał mi, że jestem w tobie zakochana. Zawsze te uczucia odpychałam, nie pozwalałam sobie na nie, ale nie dzisiaj, już się nie boję, bo jestem gotowa. Jestem gotowa na wieczność z tobą, Klaus — wyznała na jednym tchu. Słowa z niej się wylewały i nie miały końca. Musiała mu powiedzieć, jak się z nim czuje, bo inaczej to ją zabije. Już raz go straciła, a teraz nie chciała być taka głupia, żeby pozwolić znowu. — Kocham cię, tak bardzo jestem w tobie zakochana. Od zawsze zdawałam sobie, że jeśli ciebie wybiorę, to na zawsze i nie byłam na to gotowa, ale od dzisiaj mogę stwierdzić, że jesteś moją ostatnią miłością. — Patrzyła mu się w oczy, Jej uczucia były tak głębokie, większe niż ocean lub niebo. I po prawie dwudziestu latach, jest gotowa na epicką miłość. Bliźniaczki są już duże, nie potrzebują już tak bardzo Caroline, jak gdy były małe. Może sobie pozwolić, żeby wpuścić do swojego serca Klausa Mikaelsona.
— Kocham cię od tak dawna — powiedział.
Niklaus zrobił krok w jej stronę, dotykając jej twarz rękami i złączył ich usta razem. Całowali się, jakby nigdy nie miał nadejść kolejny dzień, jakby to było ostatnie pożegnanie, ale oboje wiedzieli, że to początek ich przyszłości. Stoją już na nowej drodze ze swoimi uczuciami, a oni nie mają zamiaru tego zaprzepaścić. Czekał na nią tak długo, tak samo jak ona. Oboje zasłużyli na siebie. Pocałunek był inny od ich schadzki w lesie. Jakby to był pierwszy. Smakował inaczej, teraz oboje wiedzieli, że są w sobie zakochani.
— Właśnie piekło się odmroziło! — Usłyszeli znajomy głos, a Klaus zamknął oczy, zirytowany, że ktoś im przerwał chwilę. Oderwali się od siebie, żeby zobaczyć bliźniaczki, Hope, Davinę i Kola. Pierwotny i czarownica byli szybciej od reszty, bo jak na zbieg okoliczności, Kol chciał pokazać Davinie miejsce, gdzie się narodzili, więc byli w drodze, gdy Rebekah ich powiadomiła. — Wiedziałem, że jak tak się stanie, to cholerne piekło się odmrozi.
— Widzę cię przez chwilę, a już mnie irytujesz — stwierdził Klaus, a Kol wzruszył ramionami.
— Tak działamy, bracie — odpowiedział jedynie, a mieszaniec się roześmiał, podchodząc do brata i obejmując go. — Mam pogratulować powrotu do życia, czy nowej dziewczyny? — zapytał Kol, gdy się oderwał Klausa.
— Oba — odpowiedziała Caroline, łapiąc rękę Klausa. — I żeby piekło się odmroziło, musiałoby istnieć, a Bonnie je zniszczyła piekielnym ogniem — powiedziała Caroline, poprawiając Kola.
— Jeden dzień jest dziewczyną Nika, a już mnie poprawia.
— Każdego poprawiam.
Bliźniaczki i Hope były szczęśliwe, że ich rodzice zostali parą. Hope cieszyła się, że jej ojciec znalazł kobietę, którą kochał, a ona wiedziała, że Caroline też bardzo kocha jej ojca. Bliźniaczki od dawna widziały, że ich matka jest nieszczęśliwa i chciały, żeby sobie kogoś znalazła, kto sprawi, że będzie radosna. Dla nich liczyło się szczęście ich mamy.
— Jestem Davina — powiedziała czarownica, podając rękę blondynce z uśmiechem.
— Caroline. — Uśmiechnęła się. — Miło cię poznać.
Wszyscy pogratulowali nowego związku, bliźniaczki nawet zbyt entuzjastycznie. Potem reszta oprócz Lizzie i Josie, spotkali się w starej posiadłości Mikaelsonów, która przez ostatnie lata stała pusta.
— Caroline, to jest narzeczony Rebeki, Marcel, a to moja siostra, Freya, a to jej żona Keelin. — Klaus przedstawił ją swojej rodzinie. — To jest moja królowa, Caroline Forbes.
— W jego języku chodziło o to, że jestem jego dziewczyną — poprawiła Caroline, uśmiechając się. Marcel się zaśmiał, już lubił Caroline od pierwszego poznania. — A Freyę już zdążyłam poznać, gdy odwiedzała Hope w szkole.
— Dwadzieścia lat podkochiwania i Nik zdobywa swoją wymarzoną dziewczynę — oznajmił Kol. — Ten dzień trzeba uczcić. Nie znam nikogo, kto tak długo zdobywałby dziewczynę swoich marzeń.
— Zgodzę się z Kolem, a to zdarza się zbyt często, przeraża mnie już to.
— Co poradzisz, Bekah? Jestem zbyt mądry, niż ty — rzekł Kol.
Później zasiedli do stołu, Klaus na czele rodziny, obok niego usiadła Caroline. Wszyscy opowiadali historie, jakie przeżyli, każdy się śmiał, dodawał swoje do powiedzenia, jedynie brakowało Elijah'y, który tańczył z Hayley do różnych melodii. Niklaus był szczęśliwy, że miał taką wspaniałą rodzinę, cudowną córkę i anioła po swojej stronie, który pozwolił mu na to. Caroline była jego aniołem. Złapał ją za dłoń, żeby złożyć pocałunek.
— Kocham cię — wyznał Klaus.
— Ja ciebie też kocham.
Dwa lata później Klaus oświadczył się Caroline, która się zgodziła. Pobrali się przy gronie rodziny i przyjaciół, którzy życzyli im wszystkiego dobrego na nowej drodze swojego życia. Oboje mieszkali w Mystic Falls w rezydencji Mikaelsonów. Podróżowali po świecie razem z córkami, gdy były dni wolne. Rebekah i Marcel przebywali w Nowym Jorku, Freya i Keelin w Nowym Orleanie, a Davina i Kol w Dallas.
Klaus i Caroline mieli całą wieczność, żeby dzielić razem swoją miłość. Byli szczęśliwi.
Komentarze
Prześlij komentarz