One Shot: Klaroline "A Shining Karaoke Star" [080]


Para: Klaus & Caroline (Klaroline)
Serial: Pamiętniki Wampirów/The Originals
Gatunek: Humor, Fantasy
Miejsce akcji: Nowy Orlean
Autor: Shrew


— Ona znowu to robi! — Rebekah jęknęła, gdy tylko ją zobaczyła. To był już któryś raz w tym miesiącu. Klaus wyrwał się z rozmowy z Marcelem i spojrzał w kierunku, gdzie patrzyła jego siostra. Próbował powstrzymać swój uśmiech, gdy tylko ujrzał swoją ukochaną, jak chwieje się pijana na scenie karaoke. To było jak w zegarku w piątkowy wieczór, od kiedy co tydzień przychodzili do baru, by zdobyć informacje o postępach w nadprzyrodzonym świecie w Nowym Orleanie. On i Marcel byli zajęci rozmowami biznesowymi, kiedy w tym czasie Caroline się nudziła i kończyła kompletnie pijana. Zamawiała wiele drinków, kończąc jako pijana gwiazda karaoke. — Nik, zrób z nią coś!
— Ona zrobi to bez względu na to, co jej powiem — Wzruszył ramionami, pijąc bursztynowy płyn. Marcel zachichotał, pijąc swoje piwo. Zawsze było zabawnie obserwować, jak Klaus był owinięty wokół palca Caroline.
— Ona należy do ciebie, chyba nie chcesz, żeby twoja gwiazda zaczęła próbować błyszczeć, jak w poprzedni piątek? — zapytała Rebekah, unosząc brew. Jego uśmieszek od razu spadł, gdy tylko przypomniał sobie, co było tydzień temu. Caroline jak zawsze śpiewała, kiedy jeden z wampirów krzyknął, żeby ściągnęła bluzkę. Blondynka wtedy nie wiele myślała, chciała tylko zadowolić widownię. Oczywiście Klaus nie pozwolił, żeby ktoś ujrzał, to co należy do niego.
— Nie należę do nikogo! —  krzyknęła Caroline ze sceny, słysząc wszystko przez wampirzy słuch. — On należy do mnie. — Uśmiechnęła się, mrugając do Klausa. Jego kąciki uniosły się do góry, podnosząc do niej kieliszek. Caroline wróciła do maszyny karaoke, wybierając piosenkę, którą tym razem zaśpiewa.
— Zdajesz sobie sprawę, że właśnie zakwalifikowała cię do pantofla? — Jego siostra uniosła brew, drwiąc ze swojego brata. Niklaus warknął.
— Nie jestem pantoflem — odpowiedział mieszaniec. — Wręcz przeciwnie, właśnie zagroziła każdemu wampirowi, którzy ośmielili się znaleźć przy niej w odległości dziesięć stóp.
— Kim jesteś i co się stało z zazdrosnym Klausem Mikaelsonem? — zapytał z niedowierzaniem Marcel, patrząc się na swojego ojca.
Wzruszył tylko ramionami, wciąż delektując się smakiem whisky. Przez dwa lata walczył z Marcelem o Nowy Orlean, aż w końcu postanowili dbać razem o miasto. Wciąż pamiętał dzień, gdy Caroline postanowiła przyjechać do niego.
— Kiedy jesteś najpotężniejszym stworzeniem na ziemi, które może wyrwać ci wszystkie kończyny w kilka sekund, nauczysz się to przezwyciężać — odparł Klaus, spoglądając na Marcellusa. Rebekah zadrwiła, znając prawdę na ten temat.
— To, albo Caroline zagroziła, że jeśli kogoś zabije, kto ośmielił się na nią spojrzeć, odnowi ich sypialnię na różowo.
Marcel zaczął się śmiać.
— Zabiłem jednego faceta w poprzednim tygodniu, a ona staje się...
— Słyszę cię! — Caroline przemawia do mikrofonu, przerywając jego wypowiedź. Próbuje dać mu swój blask, który zawsze daje, gdy Klaus zrobi coś niedobrego, ale w jej stanie, to nie wiele może zrobić.
— Przepraszam, kochanie — powiedział Klaus.
— O wiele lepiej — poinformowała, a potem powraca do wybierania piosenki, po chwili znajduje odpowiednią, która jej zdaniem jest idealna. On ją znienawidzi.
— Klaus? — zapytała, a on sztywnieje, gdy tylko słyszy ton jej głosu. Delikatny, niewinny, zawsze go używa, gdy tylko czegoś zapragnie.
— Tak, kochanie? — spytał, bojąc się tego, co może zaraz usłyszeć.
— Potrzebuję partnera do tej piosenki. — Caroline rzuciła mu najpiękniejszy uśmiech, próbując wyglądać na niewinną. Oczy Niklausa rozszerzyły się z przerażenia, spoglądając na swoją królową. Marcel chichocze, mamrocząc, że musi to zobaczyć, a Rebekah z niego drwi z uśmiechem, jak kot z Alicji w krainie czarów.
Pieprzyć, nie, pomyślał.
— Twoja pani wzywa, Mikaelson. — Rozbawiony Marcel klepie Klausa po ramieniu.
Oczy Klausa rozglądając, obserwując cały bar. Jedni są przerażeni, ale większość jest rozbawiona. Hybryda warczy do najbliższego, który się uśmiechał głupio, szybko wtyka nos w swoją szklankę, nie spoglądając na blondyna.
— Kochanie — zaczął, używając swoich oczów szczeniaka — dlaczego miałbym pozwolić, żeby mój głos mordował twoje piękne wykonanie?
Twarz Caroline spada, gdy patrzy smutno na ukochanego.
— Ale to jest duet, potrzebuję partnera — odparła, przygryzając swoją wargę — i to jest nasza piosenka.
Klaus przewrócił oczami, widząc rozbawienie Marcela. Każda piosenka, którą Caroline śpiewa, jest ich piosenką.
— Ratuj mnie — szepnął tak, żeby tylko Marcel mógł go usłyszeć. Ciemnoskóry zaśmiał się, odkładając swojego drinka i udał się na scenę, jak zawsze w piątek. Często jest partnerem Caroline, ratując swojego ojca od wyśmiania. Blondynka się raduje, gdy tylko podchodzi Marcel, a następnie odwraca się do Klausa, żeby wystawić mu swój język. W odpowiedz się uśmiechnął, wciąż obserwując scenę.
— Nie przeszkadza ci, że twoja "królowa" i twój "rycerz" co piątek, robią krwawe dworskie błazny? — Rebekah pochyliła się ku swojemu bratu, kiedy duet szepczą między sobą.
— Och, odwal się. Caroline może robić, co chce, w końcu jest królową.
— Nie jesteśmy jakąś krwawą rodziną królewską!
— Chyba już dawno nie widziałaś sztyletu — warknął mieszaniec, powodując, że blondynka się uciszyła.
Klaus zwrócił swoją uwagę na scenę.
— To miało być przeznaczone mojemu mężczyźnie — zaczęła, kiedy Klaus uśmiechał się do niej, ale szybko jego uśmiech zszedł, gdy usłyszał dalszą część przemowy — ale skoro on jest wariatem — większość z tłumu zachichotali i spojrzeli na niego, ale szybko się uspokoiły, przełykając ślinę, gdy mieszaniec rzuca w ich stronę swoimi kłami i żółtymi oczami. — Będę śpiewała z moim człowiekiem, mimo że miało to być dla mojego mężczyzny. Nie dedykuję tego jemu, mimo że to nasza piosenka. Dobra, może werset, który poświęcę, lub...
— Och, już się tym pogódź! — krzyknęła Rebekah, rzucając widelcem w stronę wykonawcy. Ledwo się odchyliła, prawie go nie zauważając. Klaus łapie nadgarstek siostry, patrząc na nią wrogo.
— Zrób to jeszcze raz, a wtedy będę zmuszony wyrwać ci palce.
— Pantofel — mruknęła pierwotna, przewracając oczami. Niklaus miał już zamiar odwrócić się w jej stronę, zanim usłyszał głos swojej kobiety.
— Klaus! Czy mogę prosić o twoją uwagę, czy nie?! — krzyknęła Caroline. Klaus posyła jej uśmiech, mając nadzieję, że ją trochę udobruchał.
— Oczywiście, kochanie.
Wampirzyca uśmiechnęła się, kiedy Marcel odpalał maszynę do karaoke. Rebekah jęknęła, gdy tylko usłyszała pierwsze nuty.
— Tylko nie to, już czwarty raz to śpiewała w tym tygodniu — rzekła.
Marcel zaczyna pierwszy śpiewać, uśmiechając się swoim uśmiechem do żeńskiej widowni. Niklaus przewraca oczami, widząc jego zachowanie, natomiast Caroline chichocze, zapominając o swoim mikrofonie, a później zaczyna śpiewać. Nawet gdy jest pijana, jej głos dociera do jego serca. Uwielbia to, a szczególnie, gdy dla niego śpiewa. Ciągle patrzy na niego, od czasu mruga, a jej ruchy, powodują, że ma kłopot w spodniach.
Kiedy skończyła śpiewać, podeszła do niego i usiadła na jego kolanach rozkrokiem. Zachichotała do jego ust, a następnie pocałowała. Całowali się z namiętnością, zapominając, że mają sporą widownię.
— Podobało ci się? — zapytała Caroline, spoglądając na niego, kiedy w jej oczach było szczęście. W końcu była szczęśliwa.
— Bardzo — warknął, a następnie z powrotem zaatakował jej usta. Wampirzyca przerwała pocałunek, spoglądając na ukochanego.
— Chcę jeszcze zaśpiewać — wyznała.
— Wychodzę — odparła Rebekah, zbierając, zanim cyrk się rozpocznie. Przewróciła oczami, gdy tylko ujrzała Marcela przy ścianie z jedną ze swojej widowni.
— Kochanie, ale już jest późno. Powinniśmy iść do domu — powiedział Niklaus. — Możesz kontynuować swój występ w naszej sypialni — szepnął do jej ucha.
— Ale Klaus — powiedziała, wydymając wargę. — Chcę zaśpiewać!
— Skarbie.
— Klaus — oznajmiła, chwytając go za twarz, żeby spojrzeć mu w oczy. Próbowała rozszerzyć swoje oczy. — Pozwolisz mi zostać, żebym zaśpiewała jeszcze jedną piosenkę.
Zachichotał, kładą swoje dłonie na jej.
— Kochanie, nie możesz mnie zmusić.
— Ale mogę spróbować! — zaprotestowała. — Pozwól mi jeszcze raz zaśpiewać. Zobaczysz, że będzie warto.
— Wiem, że będzie, ale zawsze jesteś zmęczona, gdy śpiewasz więcej, niż jedną piosenkę.
— Proszę, Klaus. — Spojrzała na niego oczami szczeniaczka, a on westchnął, a następnie się zgodził. — Jesteś najlepszy — odparła, całując go krótko, a potem udała się z powrotem na scenę.
— Wiem — odparł, wiedząc, że go usłyszy.
— To jest dla mojego mężczyzny, którego bardzo kocham. — Uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał jej deklarację miłości. Po chwili zaczęła się odtwarzać melodia. Caroline dotarła do refrenu, kiedy mrugnęła do mieszańca z uśmiechem. Zrobił coś niespodziewanego i wysłał jej buziaka w powietrzu. Napił się drinka, gdy jego królowa dobrze się bawiła. — Hej, dopiero cię spotkałam i to jest szalone, ale tutaj jest mój numer, więc może zadzwoń? Ciężko jest patrzeć na ciebie, ale tutaj jest mój numer, więc może zadzwoń? Hej, dopiero Cię spotkałam i to szalone, ale tutaj jest mój numer, więc może zadzwoń? I wszyscy inni chłopcy chcieliby mnie mieć, ale tutaj jest mój numer, więc może zadzwoń?*

*Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe

Komentarze

Prześlij komentarz