One Shot: Bade "Dlaczego pozwoliłeś jej odejść?" [068]


Para: Bade (Beck & Jade)
Serial: Victoria znaczy zwycięstwo
Miejsce akcji: Hollywood, klinika dla zwierząt
Gatunek: Romans
Uwagi: Akcje dzieje się w odcinku - Anty randka, gdy Beck i Tori znajdują się u weterynarza, podczas rozmowy z innymi pacjentami, albo właścicielami pacjentów XD Dialogi mogą zostać zmienione.
Autor: Shrew

Beck i Tori siedzieli w klinice dla zwierząt, rozmawiając ze sobą o ich anty randce. Oboje nieczuli, że to było coś więcej, ale wciąż czuli się niezręcznie będąc tylko we dwoje. Zaprzeczali temu, że to tylko przyjacielskie wyjście, ale nadal byli tylko sami. Wszystko robili odwrotnie. Ubrali się w najgorsze ciuchy, poszli na kiepskie jedzenie, a ostatnim kierunkiem była wizyta w gabinecie dla zwierząt.
— Jesteście rodzeństwem, prawda? — spytała ciemnoskóra kobieta, która siedziała obok nich najbliżej. Miała około siedemdziesiąt lat. Szczerze powiedziawszy była za bardzo wścibska, a jak usłyszała tych młodych, musiała zadać im pytanie. Katherine była upierdliwa, gdy chodziło o prywatność. Czasem nie wiedziała, kiedy się zamknąć. — Usłyszałam waszą rozmowę i tak się zastanawiam, że skoro nie jesteście na randce, to musicie być rodzeństwem.
— Nie, nie jesteśmy rodzeństwem — odpowiedziała Tori. Poprawiła się na krześle i spojrzała na osobę, która zadała pytanie trochę nie na miejscu, ale nie miała nic przeciwko odpowiedzi. Czuła, że musiała szybko to wyjaśnić, mimo że nie chciała z nikim rozmawiać.
— Więc jesteście na randce? — zapytała tym razem inna kobieta. Miała piękne krótkie czarne włosy z odrobiną szarości. Siedemdziesięciolatka była zadbana, jak na swój wiek. Dbała o siebie, powodując, że wyglądała na dziesięć lat młodszą. Wiele ludzi mogłoby pozazdrościć jej idealnej bladej skóry. Clarissa była bardzo piękna, jednak czasem chorowała na krótko trwałą amnezję, co czasem było kłopotliwe. Najbliżej była ze swoją ukochaną wnuczką, którą bardzo kochała, mimo że czasem była trudna. — Oboje jesteście atrakcyjni, więc pewnie jesteście na randce. Ładnie razem wyglądacie, pewnie jesteście w sobie zakochani.
— Nie, wcale nie jesteśmy na randce i nie jesteśmy zakochani — odpowiedział Beck, nerwowo poprawiając włosy. Nie czuł się komfortowo, rozmawiając z innymi o swoich uczuciach. — Tori i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej. Tylko przyjaźń.
— Przyjaźń, tylko przyjaźń — odparła, żeby potwierdzić słowa Becka. — On ma dziewczynę, byłą dziewczynę, zabiłaby mnie, gdybyśmy się umawiali.
— Więc nie wychodzicie razem, bo boicie się jego byłej dziewczyny? — zadał tym razem pytanie pięćdziesięcioletni mężczyzna, który zainteresował się rozmową.
— Nie, ale byłoby wtedy niezręcznie. Przyjaźnimy się, mimo że ona nie przyzna się, że jesteśmy przyjaciółmi, ale jesteśmy. Nie mogłabym się umawiać z Beckiem. Gdybyśmy się zaczęli umawiać, byłoby niezręcznie.
— Bardzo niezręcznie — rzekł Oliver. Ta rozmawia spadała na bardzo niewłaściwe tory, o których nastolatkowie nie chcieliby wspominać.
— Macie prawo się umawiać, jeśli jesteście zakochani. Beck i tamta dziewczyna zerwali, więc Tori ma prawo umawiać się z Beckiem — stwierdziła Katherine.
— Sądzę, że w takim przypadku naprawdę było niezręcznie. Może była dziewczyna Becka wciąż ma uczucia do niego, a Tori zachowałaby się podle, gdyby zabrała go, jeśli faktycznie są przyjaciółmi — oznajmiła Clarissa, patrząc na uczniów z Hollywood Arts. — Jeśli nie jesteście na randce, to wciąż kochasz swoją byłą dziewczynę? — zapytała Becka, a jego serce zaczęło szybciej bić. Jedno słowo zdanie spowodowało w nim tyle emocji odnośnie Jade. Od razu chciał powiedzieć tak, ale nie mógł. Był nad nią, nie kochał jej, więc dlaczego tak zareagował? Dlaczego jedno pytanie musiało przypomnieć mu wszystkie wspomnienia z brunetką?
— Nie, jesteśmy przyjaciółmi — wyznał Olivier, mimo że Jade wcale nie chciała się z nim przyjaźnić. Zawsze się kłócili, może nawet jeszcze gorzej, niż byli w związku. Zerwał z nią, żeby przestać walczyć, a jednak to się pogorszyło. Uważał, że tak będzie lepiej, że mogą być przyjaciółmi, lecz ona nie chciała mieć z nim wspólnego, mimo że mieli tych samych przyjaciół. — Kocham ją jak przyjaciółkę, nic więcej.
— Dlaczego z nią zerwałeś? — Usłyszał od dwunastoletniej dziewczynki, która siedziała za nimi, przy drzwiach do gabinetu. — Dlaczego pozwoliłeś jej odejść?
— To nie ja zerwałem, to ona ze mną zerwała — odpowiedział Beck, mimo że to nie była szczera prawda. Mógł za nią pójść, ale zrezygnował, kiedy zaczęło się robić ciężko. Zostawił Jade, bo miał dosyć kłótni. Kłócili się, a on sam dodawał oliwy do ognia. Nie powinien mieszać swoich przyjaciół w sprawy o jego związek. Osądził ją, że to była jej wina, że ich przyjaciele nie zaprosili ich do domu Tori, żeby mogli wspólnie spędzić czas, grając karty, bo ciągle się kłócili. Gdy ogłoszono ich najgorszą parą, nie powinien w ogóle się tym przejmować, bo co opinia innych mogła zmienić? Wcale nie musiał patrzeć się na innych, gdy chodziło, ogłoszono, że są najgorszą parą, mimo że byli jedyną prawdziwą parą w teleturnieju Sinjina, bo inni nie wiedzieli jakie było ich życie prywatne. Nie znali prawdziwej Jade, która będąc tylko z Beckiem, opuszczała swoje mury, które później musiała podnieść. Pozwolił jej odejść, bo był zbyt głupi, żeby słuchać siebie, dla niego ważna była opinia innych ludzi, niż to, że ich związek wcale nie był taki zły. Powinni porozmawiać, a nie ciągle się kłócić. Dlaczego nigdy nie porozmawiał z Jade? Dlaczego pozwolił jej odejść? Nie wiedział. Gdy był sam w swojej przyczepie, to brakowało mu dziewczyny, którą tak bardzo kochał. Czasem żałował, że nie otworzył tych drzwi. — Cały czas powodowała kłótnie. Nie słuchała mojego zdania, była okropną dziewczyną. Ciągle była zazdrosna, gdy tylko rozmawiałem z kimkolwiek, mimo że wciąż powtarzałem jej, że nie musi być zazdrosna.
— My dziewczyny czasem zachowujemy się tak, bo się boimy — odpowiedziała Clarissa.
— Tak, czasem potrzebujemy poczuć się bezpiecznie — dodała ciemnoskóra Katherine.
— Ona niczego się nie boi — odpowiedziała Tori, a Beck nie mógł się z nią zgodzić, ale nic nie mówił. Jade bała się wiele rzeczy, o których tylko on wiedział. Zaufała mu, a on to zaufanie zniszczył. Boi się delfinów, oceanu, fajerwerków, utknięcia w windzie, lecz o tym nikomu nie powiedziałaby, ale Oliverowi ufała. Jej największym koszmarem była strata chłopca z puszystymi włosami, który oczywiście się spełnił.
— Mówisz tak, bo chcesz Becka tylko dla siebie — odezwała się dwunastolatka.
— Wcale nie chcę Becka dla siebie.
— A powiedziałaś jego byłej, że z nim wychodzisz?
— Nie — odpowiedziała zawstydzona Tori. Za bardzo bała się, że Jade może wpaść w wściekłość i ją zabić. West znienawidziła ją, bo pocałowała jej chłopaka w drugi dzień szkoły, a jakby się dowiedziała, że poszli na anty randkę, pewnie straciłaby głowę.
— O proszę kogo tutaj mamy. — Do kliniki weszły Jade i Cat. Brunetka z kolorowymi włosami uśmiechnęła się z powodu, że ich przyłapała, natomiast rudowłosa udawała, że są tutaj przypadkowo, jednak szybko się poddała.
— Jade, to nie jest wcale tak, jak myślisz. To nie jest randka, to jest anty randka — wytłumaczyła Vega, jednak jej argument był kiepski, bo w zdaniu nadal występowało słowo randka. — Nie musisz być zła. To tylko przyjacielskie wyjście.
— Nie jestem zła. — Zrozumiała, że nie powinna być zła. Beck miał prawo ruszyć dalej, ale jednak nadal to bolało. Wciąż go kochała, a widok, że już ruszył dalej, bolał nastolatkę. Był jedyną osobą, która ją znała, akceptowała ją z jej wszystkimi wadami. W głębi serca wiedziała, że w końcu przyjdzie dzień, gdy Beck zrozumie, że wcale nie jest warta do kochania, że jej charakter jest okropny, lecz żyła, myśląc, że może uniknąć tego wydarzenie, ale wyszło, jak wyszło. Straciła go, bo była okropną wiedźmą. Teraz, gdy patrzyła na Tori i Becka, czuła się zawiedziona. Odkąd poznała Vegę, wiedziała, że Oliver z nią zerwie, bo zakocha się w pannie idealnej. Przecież Tori była taka ładna, miała idealne kości policzkowe, a jej uśmiech był najjaśniejszy, a jej w jej głosie zakochiwali się prawie każdy. Jade była potworem, a Beck był zbyt dobry, dla niego była przeznaczona Tori Vega. — Naprawdę nie jestem zła — dodała, żeby wzmocnić swoje słowa.
— To sztuczka! — wykrzyknęła Cat, podskakując na krześle, wcale nie wierzyła w słowa swojej przyjaciółki. Jade, Beck i Tori spojrzała na dziewczynę, a Jadelyn przewróciła oczami.
— Wcale nie jestem zła. Naprawdę — oznajmiła szczerze panna West. — Myślałam, że jestem zła, ale będąc tutaj, doszłam do wniosku, że nie powinnam być, bo przecież zerwaliśmy. Oboje możemy robić, co chcemy.
Beck podszedł do swojej byłej dziewczyny i spojrzał jej w oczy, sprawdzając, czy mówi prawdę.
— Na pewno wszystko okej? — spytał, a ona kiwnęła głową, delikatnie się uśmiechając, mimo że jej serce pękało na kawałki. Wcale nie było okej.
— Skądś cię kojarzę — przemówiła Clarissa, marszcząc brwi. Kojarzyła nastolatkę, nawet głos był znajomy, ale przez to, że cierpiała na zanikanie pamięci krótkotrwałej, nie mogła skojarzyć. Jade spojrzała na kobietę, po czym przewróciła oczami.
— Babciu, jestem twoją wnuczką — odpowiedziała Jade, a gdy tylko ujawniła te informacje, to kobieta mogła sobie skojarzyć, że faktycznie tak było. Natomiast Tori i Beck byli zaskoczeni, że jeszcze kilka minut temu rozmawiali z babcią brunetki i oboje musieli przyznać, że Jade i Clarissa miały takie same zielono-niebieskie oczy.
— Teraz to wiem, skąd cię kojarzę. Czasem mnie męczy, gdy zapominam.
— Wiem — szepnęła Jade. — Co tutaj robisz? Nie powinnaś być teraz w domu starców?
— Z tymi wariatami? Proszę cię Jade, jeszcze jedna runda w binga, a bym zwariowała. Czasem marzę, żeby ich wszystkich zabić, bo co mi jeszcze szkodzi? Wiele mi nie została do życia. — Faktycznie to była babcia Jade, nawet były do siebie podobne, pomyśleli Beck i Tori. Oliver zastanawiał się, dlaczego jego była dziewczyna mu nie przedstawiła swojej babci.
— Tak, ale jeszcze nie wytłumaczyłeś, dlaczego jesteś w klinice dla zwierząt — rzekła dziewczyna, zakładając ręce na piersi.
— Musiałam przyjść dowiedzieć się, ile kosztuje uśpienie psa — odpowiedziała Clarissa z wściekłą miną, gdy sobie przypomniała to okropne zwierzę.
— Nie masz psa — odpowiedziała Jade.
— Wcale nie muszę mieć psa, żeby to bydle uśpić. Przy domu dla seniorów kręci się takie bydle, ciągle szczeka, nie dając spać po nocy — rzekła, a Jade tylko kiwnęła głową, rozumiejąc poczynania babci. Sama by udusiła, gdyby ktoś zakłócił jej w spaniu. — Jak tam u Davida? Dawno mnie nie odwiedzałaś, może przyprowadzisz tym razem Davida? — zapytała Clarissa. — Tak bardzo chcę poznać tego chłopca. Czas najwyższy, żebyś przyprowadziła Davida.
— Beck — poprawiła ją Jade.
— Ten z ładnymi włosami ma tak samo na imię. — Clarissa zauważyła zaskoczona. Spojrzała uważnie na wnuczkę, a potem zmarszczyła brwi, jednak po chwili zrozumiała.
— Taa — rzekła zirytowana Jade. — Może to dlatego, że to on.
— Zerwaliście? Tak bardzo go kochałaś — wyznała babcia Jade, patrząc smutno na nią, a potem zerknęła na Becka, który czuł się gorzej, gdy słyszał rozmowę, a tym bardziej, gdy był jej tematem. Był też zaskoczony, że Jade o nim opowiadała. — Gdy przychodziłaś mnie odwiedzać, to dużo o nim mówiłaś. Szkoda, że to się skończyło, bo wiem, że byłaś szczęśliwa.
— Bajka się skończyła, królewicz zawsze poślubia królewnę, a wiedźma z zachodu umiera pod koniec — rzekła Jade. (A/N: West po angielsku to zachód, więc tutaj jest gra słów z powodu jej nazwiska, taki przydomek: czarownica z zachodu).
— Jade, nie mów tak o sobie. Jeszcze znajdziesz swojego księcia, z którym założysz rodzinę i będziesz mieć piątkę dzieci lub może więcej, lecz najpierw ślub, potem dzieci.
— Chyba po moim trupie — odpowiedziała od razu Jade. Nienawidziła dzieci i nigdy nie zamierzała ich mieć, a szczególnie piątkę. Clarissa się zaśmiała, słysząc z jakim oburzeniem o tym mówiła. — Nienawidzę dzieci.
— Wiem — rzekła babcia. — Lubię cię denerwować.
Jade tylko pokręciła głową, ale nie komentowała zachowania kobiety.
— Powinnam cię dostarczyć do domu starców... seniorów — poprawiła się, gdy tylko ujrzała wzrok babci.
— Dlaczego nie pójdziemy czegoś zjeść? Naprawdę nie mam ochoty wracać jeszcze. Wolałabym z tobą pogadać i obrażać Vegę. Och, nie lubię tej dziewczyny. — Jadelyn zaśmiała się ze słów starszej kobiety. Zawsze, gdy tylko spędzała czas z babcią, to nie mogło zabraknąć, żeby obrazić Vegę. Clarissa znała tylko jej nazwisko, Jade nigdy nie wyjawiła jej imienia. Dużo opowiadała o tym, jak bardzo nienawidziła Tori.
— Mówiłaś o mnie? — zapytała zaskoczona Tori.
— Nie twój interes, Vega!
— To jest Vega?! — spytała Clarissa, podskakując z zaskoczenia. Wcześniej sądziła, że ta dziewczyna jest w miarę w porządku, ale jak tylko dowiedziała się kim jest, od razu zmieniła zdanie.
— Faktycznie ma zbyt idealne kości policzkowe.
— Wiem — mrugnęła niechętnie Jade, przyglądając się brunetce kapryśnie.
— Dziękuję? — odezwała się Tori.
— Tylko spuściłaś wzrok, a ona ukradła ci chłopaka — skomentowała babcia Jade. — Jest jak puma, czeka tylko na odpowiedni ruch, żeby zaatakować i wbić swoje kły.
— Mówiłam, że tak będzie, ale co mnie teraz to obchodzi, niech robią, co chcą — oznajmiła brunetka z kolorowymi włosami.
— Im dłużej się patrzę, tym bardziej mam ochotę wyjść. Może pójdziemy coś zjeść, Jade
— Mówisz tak, żeby tylko przedłużyć sobie czas, bo i tak wiesz, że odwiozę cię do domu starców, ale cokolwiek, możemy pójść do Nozu. — Clarissa się ucieszyła, że jeszcze nie musiała wracać, a tym bardziej była uradowana spędzeniem czasu z wnuczką. — Cat, idziesz z nami?
— Pewnie — rzekła czerwonowłosa i w podskokach udała się do Clarissy i Jade. Cała trójka wyszła z kliniki dla zwierząt, zostawiając oszołomionych nastolatków.
— Jej babcia jest zaskakująca — szepnęła Tori, wciąż zaskoczona. — Tak bardzo są do siebie podobne.
— Tak — odparł Beck. — Bardzo przypomina Jade. — Beck nawet nie wiedział, co powinien czuć. Myślał o swojej byłej dziewczynie, którą wciąż kochał. Obiecywał jej, że zawsze będą razem, że nic ich nie rozdzielił, nigdy nie przypuszczał, że będzie tą osobą. Wiedział, że nie często można ją zranić, a on ją złamał. Kawałeczki jej serca poupadały, gdy tylko nie otworzył drzwi. Był odpowiedzialny za jej ból. — Zdałem sobie czegoś sprawę.
— Tak? — zapytała Tori, patrząc uważnie na przyjaciela.
— Tak, zdałem sobie sprawę, że moje życie jest nudne.
— W jakim sensie? — spytała zaintrygowana, bo nigdy nie przypuszczałaby, że życie Becka może być nudne. Był nastolatkiem w najlepszej szkole Hollywood. Był popularny i atrakcyjny. Dziewczyny za nim latały, więc co mogłoby być w tym nudne?
— Chcę od życia czegoś, co będzie sprawiać, że będzie nieprzewidywalne, zaskakujące. Potrzebuję, czegoś, co nie będzie zbyt łatwe. Chcę dziewczyny, która potrafi walczyć, potrafi wyrażać swoje zdanie, która zaskakuje każdego dnia. Po prostu chcę kogoś takiego, kto sprawi, że moje życie będzie jak petarda. Nie chcę łatwo. Łatwe to nudne.
— Mhm... rozumiem — szepnęła Tori. — Czy właśnie opisałeś Jade?
— Codziennie mi jej brakuje. Jade sprawiała, że moje życie było zaskakujące. Sprawiała, że każdego dnia wstawałem z uśmiechem, ciesząc się, że wkrótce ją zobaczę. Gdy straciłem to wszystko, zrozumiałem, że zerwanie było błędem. Nie wiem, czemu nie otworzyłem tych głupich drzwi.
— Dziękuję — przerwała mu Vega, gdy tylko wspomniał o jej drzwiach. — Następnym razem się upewnię, że drzwi nie stanowią żadnego problemu.
— Możesz nie przerywać? — spytał lekko zirytowany, czym zaskoczył Tori. — Przepraszam — dopowiedział.
— Spoko luz — rzekła brunetka. — Rozumiem, więc co teraz zamierzasz zrobić?
— Nie wiem, naprawdę nie wiem — przyznał Beck. — Gdybym ja to wiedział. Co ja mam robić?
— Odzyskać dziewczynę — wtrąciła się Katherine. — Od tego powinieneś zacząć — dodała starsza kobieta, zwracając uwagę nastolatków.
— Jeśli wciąż zależy ci na Jade, to powinieneś ją odzyskać — odparła Tori, klepiąc Becka po plecach.

***

— Więc ty i Beck zerwaliście? — spytała Clarissa, podczas gdy cała trójka siedziała w Nozu. — Dlaczego?
— Bo ciągle się kłóciliśmy. Beck miał mnie dość, więc ze mną zerwał, gdy tylko zaczęło się robić za ciężko. Nie ma o czym opowiadać — odparła Jade.
— Tęsknisz za nim?
— Pewnie, kocham go, jednak on woli Tori. Prawie się całowali. On chciał ją pocałować, a gdyby Tori go nie odrzuciła, to pewnie zrobiłby to — powiedziała dziewczyna. — Beck to przeszłość, zamierzam o nim na zawsze zapomnieć. Nie mogę mu wybaczyć.

***

Następnego dnia Beck podszedł do szafki Jade, gdzie postanowił poczekać na brunetkę. Długo nie musiał stać, bo po chwili nastolatka weszła do szkoły. Zdziwił ją widok Olivera, jednak nie pokazała tego. Podeszła do niego.
— Czego chcesz, Oliver? — spytała.
— Tęsknię za tobą — wyznał, a jej serce zaczęło bić szybciej, gdy patrzyła się w jego oczy, jednak po chwili przypomniała sobie, że nie powinno jej zależeć.
— I co w związku z tym? — Beck nie spodziewał się takiego pytania. Myślał, że będzie łatwo ją odzyskać, ale się przeliczył. Najwyraźniej Jade go już nie chciała. — Z Tori ci nie wyszło, więc postanowiłeś przyjść do mnie. Miło.
— Nic mnie nie łączy z Tori — odparł od razu. — Wczoraj to nie była żadna randka. To było tylko przyjacielskie spotkanie.
— Przyjaciół nie próbuje się całować — wyznała, zaskakując Becka, bo skąd wiedziała, że próbował pocałować Tori? To był wielki błąd, później zrozumiał, że nie powinien tego próbować. Był zagubiony w swoich uczuciach. Myślał, że jeśli spróbuje z Vegą, to uda mu się przejść z Jade. — Zaskoczony, że wiem?
— Skąd wiesz? Tori ci powiedziała?
— Nie, Tori nie musiała niczego mi mówić. Widziałam was — powiedziała Jade, gdy otwierała swoją szafkę szkolną. — Zapomnieliście się rozłączyć na czat wideo z Cat. Widziałam, jak próbowałeś ją pocałować, a jak cię odrzuciła, to zacząłeś mówić na mnie brzydko. — Spojrzała na niego uważnie, gdy każde słowa uderzały w jego serce. Jej też nie było w najlepszym stanie. — Dlaczego mam teraz wrócić do ciebie, Beck? — Nic nie powiedział, bo nie wiedział co, jakby odebrano mu głos. — Tak myślałam — dodała.

***

— Co? Nie chce cię z powrotem? — spytała całkiem zaskoczona Tori. Myślała, że od razu do siebie wrócą. Jade zawsze była zazdrosna o Becka, chciała go tylko dla siebie, a Vega sądziła, że jak nadarzy się okazja powrotu, to Jade od razu w to wejdzie, jednak tak nie było. — Dlaczego?
— Widziała nas, gdy próbowałem cię pocałować — wyznał. — Słyszała co o niej mówiłem, gdy mnie odrzuciłaś.
— Próbowałeś pocałować Tori? — zapytał Andre, który wcześniej rozmawiał z Tori, zanim podszedł do nich Beck. — Wow.
— Jak to nas widziała?
— Pamiętasz, że wcześniej rozmawialiśmy przez wideo czat z Cat? Okazało się, że nie rozłączyliśmy się, a Jade to wszystko widziała.
— Masz przechlapane, brachu — stwierdził Andre, współczując swojemu przyjacielowi.
— Wiem — powiedział Oliver. — Nie wiem, co teraz mam robić.
— To dlaczego pozwoliłeś jej odejść? — spytał Harris. — Chcesz ją z powrotem, ale dlaczego pozwoliłeś jej odejść, gdy tak bardzo ją kochałeś?
— Zrozumiałem, co zrobiłem, kiedy uświadomiłem sobie, że ją straciłem. — Przeczesał ze zdenerwowania swoje piękne włosy. — Nie wiem, co mam robić, żeby Jade do mnie wróciła. Tęsknię za nią.
— Powodzenia, a ja tym czasie idę na zajęcia. — Andre poklepał Becka po ramieniu, po czym odszedł, zostawiając Tori i Becka samych.

***

Tori usłyszała dzwonek do drzwi, więc odłożyła książkę i poszła otworzyć. Nie spodziewała się zastać Becka, który wyglądał na zdesperowanego. Kilka razy próbował porozmawiać z Jade, ale ona go ignorowała.
— Musisz mi pomóc — rzekł żałośnie Beck.
— Mam ci naprawić latawiec? — zapytała, pamiętając, że Jade przyszła do niej kiedyś z latawcem. Beck zmrużył oczy, zastanawiając się o co może chodzić Tori. Wszedł do środka.
— Jaki latawiec? Tori, nie czas na wygadywanie bzdur.
— Kiedyś Jade do mnie przyszła, żebym pomogła jej wrócić do ciebie. Miała wtedy ze sobą złamany latawiec.
— Och — powiedział krótko, siadając na kanapie. — Powiedz coś więcej.
— Jak już mówiłam, Jade przyszła do mnie z połamanym latawcem, mówiła, że trzeba go naprawić. Płakała, latawiec był tylko pretekstem, że ma złamane serce i trzeba je naprawić.
Beck spuścił głowę w dół, zastanawiając się, co powinien zrobić. Wiele razy próbował ją odzyskać, ale ona nie chciała do niego wrócić. Powoli zaczynał tracić nadzieję.
— Jade tak robi, bo nie potrafi przyznać się do słabości — wymamrotał. — Szuka pretekstu, żeby tylko stłumić swój ból. Tak właśnie robi Jade.
— Znasz ją — zauważyła Tori. — Powiedz coś więcej o Jade. Jak się poznaliście? Dlaczego ją kochasz? — spytała, zastanawiając się, co było takiego w dziewczynie, że Beck się w niej zakochał. Nikt nie mógł zrozumieć, czemu on się z nią umawiał.
— Oboje przesłuchiwaliśmy w tym samym czasie, byliśmy pierwszakami, gdy tylko dostaliśmy się do Hollywood Arts. Mieliśmy razem zajęcia z Sikowitzem. Była piękna, gdy pierwszy raz ją zobaczyłem. Pamiętam, że wszyscy byli nią przerażeni, ale mnie fascynowała, dlatego postanowiłem sobie, że chcę ją poznać. Byłem pewny, że tylko spytam ją, czy pójdzie ze mną na randkę, to powie tak, ale powiedziała nie...
— Co? — przerwała mu Vega. — Jade ci odmówiła? Wow.
— Tak, odmówiła mi jakieś pięćdziesiąt razy.
— Jeszcze większe wow. — Dziewczyna nie mogła uwierzyć, między Beckiem a Jade tak było. Raczej sądziła, że to Jade pierwsza wykonała ruch. — Opowiadaj dalej.
— Więc, jak już mówiłem, gdzieś tak około pięćdziesiąt razy wypytałem Jade, czy się ze mną umówi, wiele razy mnie odrzucała, czasem to kończyło się kawą w spodniach lub we włosach, ale nie poddałem się, musiałem ją poznać. Jade najwyraźniej miała mnie dość, więc powiedziała tak, żebym się odczepił. — Zaśmiał się Beck. — Początki były straszne, ale Jade w końcu przekonała się do mnie i pokazała mi prawdziwą siebie, tej której nikt nie zna. Zakochaliśmy się w sobie, ale była bardzo niepewna przez swoją rodzinę. Jej ojciec ciągle pracuje, nie ma czasu dla własnej córki, a jej matka mieszka w innym mieście, więc od zawsze była zdana na siebie, ale to się zmieniło, gdy mnie poznała.

***

Jade codziennie spotykała Becka przy swojej szafce, ale tym razem go nie było, więc zmarszczyła brwi, zastanawiając się, gdzie on się podział. Podobał jej się fakt, że tak bardzo się o nią starał. Cieszyło ją, że jeszcze ją kocha i zrobi wszystko, żeby tylko go odzyskać, jednak dzisiaj go nie było. Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie dostrzegła.
— Jade! Jade! Jade! — Usłyszała Tori, więc spojrzała na brunetkę, podnosząc przebitą brew do góry. — Musisz pójść ze mną — dodała.
— Czemu myślisz, że z tobą pójdę, Vega?
— Sinjina pobili w klasie Sikowitza — odparła z paniką.
— Ekstra — wymamrotała, uśmiechając się diabelnie, a Tori zmarszczyła brwi, ale po chwili pokręciła głową, przecież to Jade, więc nie powinna się dziwić na dziwne zachowanie dziewczyny. — Mam nadzieję, że wystaje jakaś kość.
— Chodźmy szybko — powiedziała, łapiąc dziewczynę za nadgarstek, po czym pociągnęła Jade do wspomnianej klasy.
Do środka pierwsza weszła Jade, ciesząc się, że ktoś postanowił pokazać, gdzie jest miejsce Sinjina, ale zdziwiła się, gdy tylko ujrzała Becka, Cat, Robbiego, Andre i kilku innych uczniów na scenie, ale nigdzie nie było rudzielca.
— To był podstęp! — warknęła, patrząc na Tori. — Zabiję cię, Vega, jeśli mnie nie przepuścisz.
— Jade — przemówił Beck, podchodząc do swojej byłej dziewczyny.
— Czego chcesz?
— Zostać i zobacz, co mamy ci do pokazania — zawołała Cat. — Jestem pewna, że ci się spodoba — powiedziała podekscytowana, podskakując szczęśliwie.
— Jestem pewny, że nie pożałujesz — powiedział Beck.
— Cokolwiek, Oliver — odparła Jade i usiadła na krześle. — Pokażcie, co macie do pokazania, niech to już minie — dodała.
Zaczęli odgrywać krótki spektakl, a Jade uświadomiła sobie po kilku minutach, że to historia, która opowiada o niej i Becku. Cieszyła się, że to Cat była Jade, a nie Tori, wtedy bardziej byłaby zirytowana. Beck grał siebie samego, tylko że w młodszej wersji. Zaczęła się irytować, gdy tylko widziała Becka i Cat, którzy byli blisko, wiedziała, że między nimi nic nie było, ale to opowiadało o jej życiu i to nie ona miała główną rolę. Dlatego wstała i podeszła do nich. Odepchnęła Cat od Becka i stanęła przed chłopcem z pięknymi włosami.
— To jest moja rola — wyszeptała i delikatnie się uśmiechnęła. Oliver też to zrobił. Ich usta spotkały się w krótkim pocałunku. — Później cię zabiję, że zrobiłeś ze mnie taką kluchę przy innych, ale teraz zabierz mnie z powrotem.
— Oczywiście. — Zaśmiał się, a po chwili znowu się pocałowali, tylko tym razem dłużej. Tak bardzo za sobą tęsknili. — Powiedz mi, że mnie kochasz — wyszeptał do jej ucha, gdy się przytulili.
— Magiczne słowo? — spytała, odwracając rolę. Zawsze to ona musiała go prosić, nie miała nic temu przeciwko. Lubiła tą wymianę zdań. Nawet podświadomie uważała to za słodkie, nigdy nie przyznałaby się, że takie słowa przeszły przez jej myśl.
— Proszę. — Zachichotał. — Bardzo proszę.
— Kocham cię — odparła w jego ramionach.
— Aww. — I Tori znowu zepsuła romantyczną chwilę. Beck i Jade spojrzeli na nią niezadowoleni. — Powinnam wiedzieć, kiedy nie przerywać.
— Dziękuję Tori, że mi pomogłaś odzyskać Jade — powiedział Oliver, obejmując swoją dziewczynę, którą tak bardzo kochał. — Jestem ci wdzięczny.
— Tak, tak — wymamrotała Jade — i tak pewnie nie miała nic ciekawego do roboty.
— Ejjj — zawołała Tori. — Możesz być czasem być milsza. Wiem z opowieści Becka że możesz być miła.
— Dlatego muszę cię zabić — wymamrotała. — Czekaj tylko, aż nadejdzie odpowiedni czas — dodała, a następnie złapała Becka za rękę i wyszła z klasy, pozostawiając przerażoną Tori.
— Andre, mogę z tobą zamieszkać?
— Raczej nie chcę mieć wściekłej Jade u siebie. — Zaśmiał się Andre. — Powodzenia! — dodał, wychodząc z sali.

***

Jade odwiedziła swoją babcię w domu seniora. Uśmiechnęła się, gdy tylko ujrzała Clarissę. Stanęła przed nią, gdy kobieta najwyraźniej się nudziła.
— Pakuj się, bo zabieram cię z tego miejsca — powiedziała Jade. — Wprowadzasz się do mnie — dodała.
Jadelyn od zawsze planowała, że jak będzie samodzielnie na siebie zarabiać, to zabierze starszą kobietę z tego miejsca. W końcu jej się to udało. Była znakomitą aktorką, ludzie ją pokochali i jej pasję do aktorstwa.
— Uwolnię się od tych czubków? — spytała, stając na równe nogi. Jade kiwnęła tylko głową.
— Nie biorę cię do siebie za darmo — odparła jej wnuczka. Clarissa uniosła jedną brew do góry, zastanawiając się jaki jest haczyk. — Będzie mi potrzebna twoja pomoc. — Dotknęła swojego brzucha. — Bliźniaki — szepnęła.
— Doczekałam się prawnuków? — zapytała szczęśliwa, a następnie przytuliła Jade. — Tak bardzo się cieszę, kochanie.
— Ja też — powiedziała czarnowłosa.
— Gdzie jest Beck?
— Ktoś o mnie wspominał? — Drzwi się otworzyły, ukazując twarz aktora z pięknymi włosami. — Dzień dobry, babciu — dodał z uśmiechem, a kobieta uściskała męża swojej wnuczki.
— Tak bardzo się cieszę, że cię widzę — powiedziała Clarissa. — Jade właśnie mi przed chwilą powiedziała. Gratulacje.
— Ale czego? — zapytał zdezorientowany Oliver.
— Jak to czego? Będziecie mieli bliźniaki — wyznała kobieta.
— On jeszcze o tym nie wie — wyszeptała Jade, gdy twarz Becka zrobiła się zaskoczona. Natychmiast wziął swoją żonę w ramiona, ciesząc się, że doczekali się potomstwa.
— Cieszysz się, że będziesz ojcem?
— Jestem szczęśliwy.
***
Witam! ♥
Znowu Bade. Mam słabość do Jade/Liz XD
Lepiej nie będę nic tutaj wypisywać, bo bzdury napiszę.
Obejrzałam 13 odcinek Dynasty i jestem jak... booom.
Tyle emocji. OMG
Pewnie napiszę kiedyś coś jeszcze z Dynasty. Mallon <3
Zapraszam do komentowania
Pozdrawiam

Komentarze

Prześlij komentarz