One Shot: Bade ''Lost in paradise'' [039]


Para: Bade (Beck & Jade)
Serial: Victoria znaczy zwycięstwo
Gatunek: Romans
Autor: Shrew

Moje życie zaczęło się komplikować od mojego urodzenia. Moi rodzice pobrali się tylko dlatego, że mieli wpadkę. Kłócili się, odkąd pamiętałam. W domu cały czas były awantury. Ojciec mnie nienawidził, nie potrafił się pogodzić, że chodzę do szkoły dla utalentowanych. On tego nie akceptował. Uważał, że to nie jest godne w życiu. Natomiast moja matka mieszkała na drugim końcu świata ze swoim drugim mężem. Rzadko ją widziałam, można nawet powiedzieć, że miała mnie w dupie. Po rozwodzie przeniosła się do Londynu i znalazła nowego partnera. Jako dziecko wychowywałam się w ciągłych kłótniach rodziców. Cały czas w domu były awantury, a kiedy miałam pięć lat, po prostu się rozwiedli. Ojciec zajął się pracą, ignorując mnie. Przyzwyczaiłam się do tego. Nauczyłam się jak mam radzić sobie w życiu sama. Może ludzie widzieli we mnie wredną sukę i podobało mi się to. Za bardzo nie lubiłam innych. Wszyscy się mnie bali, z czego byłam zadowolona. Tylko jedna osoba nie była mną przerażona. Beck Oliver pierwszy do mnie zagadał, spodobałam mu się i chciał mnie poznać bliżej. Był mną zaintrygowany. Wiele mu zajęło, zanim się z nim umówiłam. Próbowałam go ignorować, niestety moje odstraszanie nie zadziałało na niego. Kilkaset razy powiedziałam mu nie, aż pewnego dnia się zgodziłam z nim wyjść do kina. Wybraliśmy się na horror, mój ulubiony gatunek. Później zaczęliśmy się umawiać, aż w końcu się w nim zakochałam. Był jedyną bliską mi osobą w życiu, dlatego nie mogłam się pogodzić z naszym zerwaniem. Beck był pierwszym chłopakiem, którego pokochałam. Często byłam zazdrosna, gdy do niego podchodziły jakieś dziewczyny, nie chciałam stracić najważniejszej osoby w moim życiu. Wtedy odczuwałam się zagrożona, że Beck może mnie zostawić. To mnie najbardziej przerażało, ale Beck tego nie widział. Uważał, że moja zazdrość jest bezsensowna. Często się o to kłóciliśmy. Nie lubiłam, gdy przebywał blisko Tori. Miałam tylko jego, a po naszym rozstaniu zostałam sama. Zerwaliśmy. Starałam się żyć dalej, ale bolało mnie serce, gdy widziałam go z Vegą. Nigdy nie lubiłam tej dziewuchy. Nie byłam ślepa, żeby nie zauważyć jej uśmieszków wobec Olivera. On oczywiście tego nie widział, często były o to kłótnie. Zgodzę się, że byłam dla niej złośliwa, ale na to zasłużyła. Udawałam, że to rozstanie mnie nie obchodziło, a tak naprawdę cierpiałam. Beck był dla mnie ważny, kochałam go, a jak ode mnie odszedł, to złamało mi się serce. Wykrzyczał mi w twarz, że nie jest w szczęśliwy w tym związku. Zabolało. On już się pogodził z naszym rozstaniem, codziennie widziałam go, jak był blisko z Tori. Niby uważał ją za przyjaciółkę, a to wyglądało, jakby Vega mu się podobała. Niewinne uśmiechy lub uściski, to mnie naprawdę bolało. Wredna dziewczyna też czasem może mieć serce, które teraz cierpiało. Od tego czasu minęło już cztery miesiące, a ja wciąż nie zapomniałam o nim. Próbowałam, ale nie potrafiłam. Za bardzo go kochałam.
Mój mój sposób bycia się różnił od innych dziewczyn. Przeważnie w mojej szafie można było znaleźć ciemne kolory, a mój styl bardzo pasował do mojej osobowości. Zauważyć można w nim elementy zarówno gotyckie, jak i rockowe. Całość sprawiała mroczne oraz dość ostre wrażenie, które doskonale pasowało do mnie – dziewczyny żyjącej we własnym nieco strasznym świecie i sceptycznie podchodzącej do tego realnego. Moje włosy są ciemnobrązowe, wpadające pod czerń i mam kilka zielonych pasemek, opadających na ramiona. Uwielbiam mieć kolorowe włosy. Kocham film ''nożyczki'', to przez tę ekranizację powstała moja kolekcja co do nożyc.
Można nawet powiedzieć, że zostałam sama, kiedy przy mnie nie było Becka. Niby miałam przyjaciół, ale nie potrafiłam im zaufać tak, jak ufałam Beckowi. Nawet nie wiedziałam, czy mogę ich nazwać przyjaciółmi, może lepiej znajomi. Jedynym wyjątkiem była Cat, była dla mnie ważna, ale ona nie potrafiła nic zrozumieć. Żyła w swoim dziecinnym świecie, gdzie uciekała od tego realistycznego. Obie miałyśmy inne charaktery, ale problemy rodzinne nas połączyły. Była moją jedyną przyjaciółką, ale czułam, że Vega mi ją zabierała.
Dzisiejszego dnia znowu wstałam o tej samej godzinie i wyszykowałam się do szkoły. Włożyłam na siebie czarną spódniczkę z falbankami, zieloną bluzkę z długimi rękawami oraz czarne gotyckie buty, które sięgały do połowy łydek. Oczywiście nie zabrakło moich czarnych rajstop.
Ojca jak zwykle nie było w domu, z czego się cieszyłam. Nie przepadał za mną, więc nie będę się smucić, że ma mnie gdzieś. Zaparzyłam sobie moją ulubioną kawę; bez tego napoju nie było mowy, żeby zacząć dzień. Zjadłam śniadanie i udałam się do szkoły.
Weszłam do budynku i udałam się do mojej szafki. W duchu się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam udekorowaną klapę moimi ulubionymi nożyczkami. Uwielbiam je!
– Słyszałam, że Beck umówił się z Tori. Dzisiaj idą na randkę, ale ja zazdroszczę Tori, Beck jest ideałem. – Usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn. I mój dobry dzień się skończył.
Zatrzasnęłam drzwiczkami od szafki i zdenerwowana udałam się pod salę Sikowitza. Wściekłam się bardziej, gdy ktoś we mnie wszedł.
– Uważaj do cholery! – krzyknęłam zła. – Jeszcze raz wpadniesz na mnie, a zrobię z twojej wątroby naszyjnik! Idealnie będzie pasował do kolczyków z wątroby!
– Zły dzień? – zapytał. Teraz dopiero zobaczyłam, że był przystojnym czarnowłosym chłopakiem. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, która idealnie leżała na jego wysportowanym ciele. Wyglądał jak typowy zły chłopczyk. Można nawet powiedzieć, że mi się spodobał w jakimś sensie, jednak ja kochałam Becka. Czarnowłosy miał fajny kolczyk w łuku brwiowym, nawet był lepszy, niż mój. We wardze też miał niezły.
– Twój zaraz może być, jeśli się ode mnie nie odczepisz – powiedziałam.
– Ostra, lubię takie.
– Ja lubię, gdy ostrymi rzeczami można kogoś przeciąć. Uwielbiam, gdy wypruwa się komuś flaki, to mnie kręci! – Dlaczego nie działał na niego mój wzrok? Wszyscy się go boją, no może oprócz Becka, ale ten nieznajomy się nawet tym nie przejął. Czy przestałam być już straszna?
– Widzę, że jesteś miłośniczką horrorów, tak samo, jak ja. Jaki jest twój ulubiony?
– Ten, w którym dziewczyna zabija chłopaka, który ją denerwował.
– Ciekawy film. Podasz tytuł?
– Zejdź mi z drogi.
– Fajny tytuł. Kiedyś obejrzę, może razem to zrobimy? – zapytał. Jak on mnie denerwuje!
– Nie – odpowiedziałam, a następnie go wyminęłam.
– Może dasz mi numer telefonu? – Usłyszałam za plecami, ale go zignorowałam.

***

Gdy wchodziłam do sali, w oczy rzuciły mi się kolorowe krzesła porozstawiane przed sceną, gdzie uczyliśmy się aktorstwa. Zajęłam swoje miejsce. Zauważyłam, że Becka i Tori jeszcze nie było. Trochę mnie to przygnębiło, bo to mogło oznaczać, że ta dwójka jest w tej chwili razem. Wciąż go kochałam, a on jak widać, już się pozbierał. Typowe dla takich romansów. Jedno jest szczęśliwe, a drugie zostaje ze złamanym sercem. Jednak ja nie pozwolę, żeby moje uczucia wyszły na wierzch. Jestem twarda, poradzę sobie z tym. Przynajmniej postaram się, żeby inni tak myśleli.
– Widzę, że mamy razem zajęcia.
O nie, znowu on – pomyślałam.
– Niestety – oznajmiłam, nawet nie podnosząc głowy. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Irytował mnie, ale był przystojny. Może, gdyby nie wpadł na mnie przed zajęciami, to zwróciłabym na niego uwagę. Mój dzień nie zapowiadał się najlepiej.
– Mogę usiąść obok ciebie? – spytał.
– Nie – odpowiedziałam, dając obok siebie torbę, a na drugie siedzenie położyłam swoje nogi. – Jak widzisz, miejsca są zajęte.
Starałam się go ignorować, ale ciężko było, gdy tak stał mi nad głową.
– Mogę wiedzieć, jak masz na imię, piękna? – zapytał, dotykając moich włosów.
Zdenerwowana wstałam i spojrzałam na jego twarz.
– Możesz mnie do cholery zostawić?! – wykrzyknęłam, a następnie kopnęłam krzesło. – Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia. Odejdziesz teraz albo zapoznasz się z moim przyjacielem – dodałam, przystawiając do jego twarzy moje kochane nożyczki, które kiedyś dostałam od Cat. Były z mojego ulubionego filmu. Zdecydowanie kochałam ten przedmiot.
– Jeszcze się przekonasz do mnie. – Mrugnął do mnie, co bardziej mnie zezłościło. Na szczęście odszedł.
Po chwili usłyszałam chichot Tori, na co przewróciłam oczami. Oczywiście Vega nie była sama, była z Beckiem. Coraz bardziej nienawidzę tej dziewczyny.
– O czym rozmawiacie? – zapytała Cat, też byłam ciekawa.
– Rozmawiałam z Beckiem o nowym filmie na The Slap.
– Dobra ludzie, czy ktoś widział mojego kokosa? – Do klasy wszedł Sikowitz, oczywiście miał w ręce swój ulubiony owoc, bo to jest owoc? Nieważne. – Czy ktoś widział mojego kokosa? – spytał ponownie.
– Masz go w ręce – odpowiedziałam.
– O faktycznie, Jade.
Nasz nauczyciel był trochę dziwny, a nawet bardziej, niż trochę, ale miał najlepsze lekcje, takie inne i luźne. I do tego był zrozumiały niż inni profesorowie. Gdy się go widziało, to jedno słowo przychodziło ''dziwny''. Jego ubrania były dziwne, a do tego zachowanie, ale był najlepszy w tym, co robił. Publicznie nigdy bym się nie przyznała, ale uwielbiałam jego lekcje.
– Więc masz na imię Jade. – I znów usłyszałam ten irytujący głos.
– Dokładnie to Jadelyn West – zachichotała Cat.
– Cat!
Czerwonowłosa się zaśmiała, nie przejmując się moją wściekłością. Teraz wszyscy się patrzyli na mnie i na nowego. Oni nie mają własnego życia, że tak patrzą?
– Uuu... widzę, że coś się tutaj dzieje – zawołał nasz nauczyciel i usiadł na scenie, uważnie obserwując mnie i nowego kolegę. Był ciekawszy nami niż prowadzeniem lekcji. – Kontynuujcie – dodał, pijąc swojego kokosa. – Chcę wiedzieć, o co tutaj poszło. Ktoś trzeci wchodzi między Beckiem i Jade. – Z uśmiechem spojrzał na mojego byłego chłopaka, który niewzruszony siedział obok Tori. Zastanawiałam się, czy Beck był takim dobrym aktorem, na naprawdę mu przeszło po naszym zerwaniu? Już mnie nie kocha? – Miłosny dramat.
Przewróciłam oczami na zachowanie Sikowitza.
– Może zaczniesz chłopce?
Mężczyzna spojrzał na nowego.
– Chciałbym się umówić z Jade, ale ona jest niedostępna.
– Zaczyna się ciekawie! – Zaśmiał się Sikowitz, a wszyscy patrzyli się szokowani na czarnowłosego. Czy to aż takie dziwne, że mam branie? Albo dziwne, że on chce startować do mnie? Cóż... przy moim zachowaniu, to nie dziwne, że chłopcy się mnie boją, ale to mi pasuje. – Kontynuuj...
– Robert – opowiedział na zawieszenie naszego nauczyciela. – Jade jest piękną dziewczyną, niestety udaje, że wcale jej nie obchodzę.
– Bo może tak jest? – spytałam.
– Nie przerywaj Jade, teraz słucham Roberta – powiedział Sikowitz. – Robert, czyli jesteś zainteresowany tą wredną Jade, a ona cię odrzuciła?
– Dokładnie, ale nie poddam się. W końcu będzie musiała się przekonać do mnie.
Sikowitz wybuchnął śmiechem, tarzając się po podłodze, przez co spadł ze sceny. I dobrze mu tak.
– Nic ci nie jest Sikowitz? – zapytała przejęta Tori.
– Nie, nie – odpowiedział, a następnie się ogarnął. – Zaczynamy lekcję. Dzisiaj pobawimy się alfabetem – dodał, przez co prawie wszyscy jęknęli. – To na scenę zapraszam Jade. – Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem, ale zignorował mnie. – Robert... – Jęknęłam. Fajnie, naprawdę fajnie. – Oraz... Becky. – I jeszcze piękniej. Ten dzień jest zajebisty!
– Naprawdę? – zapytałam. Sikowitz dobrze wiedział, że między mną a Beckiem nie jest najlepiej, a do tego dochodzi ten nowy. Był jedynym nauczycielem, który uwielbiał męczyć swoich uczniów ich życiem prywatnym.
– Jade, dlaczego się nie ruszasz?
– Bo nie mam zamiaru tego robić.
– Jadelyn.
Jak ja nie lubię, gdy zwracają się do mnie pełnym imieniem.
– No, chodź, kochanie, będzie fajnie – zawołał Robert. Wyciągnęłam moje nożyczki i rzuciłam między nim a Beckiem, gdzie stali na małej scenie. Moje kochane nożyce przyczepiły się do ściany.
– Nazwij mnie jeszcze raz kochaniem, to obiecuję, że następnym razem nie spudłuję.
– Dobrze, nie nazwę cię kochaniem, kwiatuszku.
– Nienawidzę kwiatów.
– Jade albo wykonasz moje polecenie...
– Albo co? – przerwałam nauczycielowi.
– Obniżę ci ocenę na półrocze. Wiesz, że im oceny słabsze, tym gorzej?
– Dobra! Zrobię to! – warknęłam.
Weszłam na scenę niechętnie.
– Zaczynajcie, a może poczekacie, żebym zrobił sobie popcorn? To będzie jeszcze lepsze, niż to, co teraz w kinach puszczają. Robbie masz kamerę? To trzeba nagrać!
Z gniewem spojrzałam na niego, przez co drygnął przerażony. Mnie się boją prawie wszyscy.
– Obejdzie się bez popcornu – odparł Sikowitz.
– O czym to ma być? – zapytał Beck.
– Zazdrość – odpowiedział nas zwariowany nauczyciel. Wszyscy w tym momencie nie czuliśmy się najlepiej, musząc grać wyzwanie z alfabetem. Głupi Sikowitz! – Jade będzie Olivią, Robert będzie Danielem, a Beck będzie Christianem. Olivia jest zakochana w Christianie, tak samo jak on, ale się rozeszli i szuka pocieszania u Daniela, który jest nią zainteresowany – wypowiedział nauczyciel, a ja nie byłam zadowolona. – Do dzieła! Robert zaczynaj! Zaczynamy od litery a. Jedna dziewczyna i dwóch chłopaków. Akcja!
– A może powinienem cię pocałować, kochanie? Może wtedy przekonasz się do mnie? – zapytał Robert, patrząc się w moje oczy, które miał piękne.
– Bo? Może ona tego nie chce? – spytał Beck, obserwując uważnie Roberta. Albo mi się wydawało, albo Beck naprawdę był zazdrosny. Może powinnam go sprowokować? Może wciąż mnie kocha?
– Cóż... może ja chcę, żeby mnie pocałował? – zapytałam Becka.
– Dlaczego? – Beck spojrzał mi w oczy. Kurwa, jego były jeszcze piękniejsze niż Roberta.
– Ewentualnie chcę, żeby Daniel mnie pocałował. Nie powinieneś był zazdrosny – odparłam. – Już nie jesteśmy razem.
– Fakt, ale może nie potrafię się pogodzić, że ciebie nie ma obok mnie? – odezwał się Beck. Ciężko mi było zgadnąć, czy on grał, czy mówił naprawdę. Czy tęskni za mną?
– Geniuszu, powinieneś zrozumieć, że Olivia już nie jest z tobą – powiedział Robert. – Ona chce mnie. Miałeś swoją szansę, lecz ją zmarnowałeś. Już nic nie możesz zrobić. Odpuść sobie.
– Hah, myślisz, że cię posłucham? – zapytał Beck. – Nie mieszaj się między nas. To nie twoja sprawa.
– I może istnieją elfy i wróżki? – zakpiłam. – Daniel ma rację, między nami nic nie ma. Twoja szansa już przeminęła.
– Jak ty możesz mówić to ze spokojem? Nie rozumiesz, że nie jesteś mi obojętna? – Beck spojrzał mi w oczy. Dlaczego nie potrafiłam odczytać jego uczuć? Powinnam wiedzieć, kiedy gra, a kiedy mówi prawdę. To było takie trudne. Był wielką zagadką.
– Kurde, zrozum, że ona już ciebie nie chce – rzekł Robert.
– Lalkami się lepiej pobaw. Wyglądasz na kolesia, który bawi się lalkami, a prawdziwy facet nie bawi się lalkami. Nie bawi się uczuciami innych.
– Moment, sugerujesz mi, że chcę ją wykorzystać? – spytał Robert na odpowiedź Becka.
– Nonsens, ja tylko stwierdzam fakty – odezwał się Beck.
– O mój boże, przestańcie się kłócić o mnie – odparłam. – Christian, dlaczego nie chcesz, żebym się związała z kimś innym?
– Powód jest oczywisty – rzekł Oliver – wciąż cię kocham. Nigdy nie przestałem.
– Raczej nie pokazywałeś tego przez ostatni czas – oznajmiłam. – Nie zauważyłam, żebyś mnie kochał, kiedy byłeś w tłumie dziewczyn. Nawet się nie przejmowałeś moimi uczuciami.
– Stary, odpuść ją sobie! Nie zasługujesz na nią – odparł Robert. – Olivia będzie lepiej ze mną. – Beck się zirytował, co mnie cieszyło. Uwielbiałam wyprowadzać go do szału, ale nie byłam pewna, czy on nie udawał. W końcu był świetnym aktorem.
– Tak będzie lepiej – powiedziałam. – Odpuść, Christian.
– Może ja nie chcę? – zapytał brunet, a potem zatknął. Właśnie wyszedł z roli.
– Beck, powinieneś zacząć od litery u! – zawołał Sikowitz.
Oliver zszedł ze sceny i usiadłaś na widowni.
– Uwielbiam cię dziewczyno – oznajmił Robert. – Co mam zrobić, żebyś się ze mną umówiła?
– Wiele nie trzeba – wyznałam. – Wystarczy mnie pocałować.
Zauważyłam, że Beck spojrzał na nas z wielkimi oczami. Chyba był zdziwiony, tak samo, jak inni.
– Z wielką przyjemnością – odpowiedział, a potem połączył moje usta ze swoimi. Całował dobrze, jednak nie tak, jak Beck. Z zadowoleniem oderwałam się od czarnowłosego i spojrzałam na zszokowanego Becka. To jest zemsta za Tori, za to, że w drugi dzień jej szkoły, musiał ją pocałować podczas zabawy z alfabetem. Teraz moja zemsta.
Zeszłam ze sceny, zabrałam swoją torbę i wyszłam z klasy.
– Jade! Jeszcze lekcje się nie skończyły! – krzyknął Sikowitz.
– Dla mnie się skończyły! – wyznałam, wiedząc, że do dzwonka zostało tylko pięć minut. Posiedzę sobie na korytarzy, czekając na kolejne zajęcia.

***

Opierałam się o szafkę, kiedy Cat zainteresowana opowiadała o czymś, co mnie nie interesowało. Zazwyczaj czerwonowłosa nigdy nie mówiła nic z sensem, ale była dla mnie bliską osobą.
– Jadeit – zachichotała, podskakując obok mnie. Czasem zastanawiałam się, skąd ona bierze tyle energii. – Jade, powinnaś się umówić z Robertem. Jest ładny i ma taką ładną twarz. On na ciebie leci.
– Nie umówię się z Robertem.
– Dlaczego? – spytała oszołomiona.
Postanowiłam udać się, żeby zjeść lunch i skierowałam się na zewnątrz, gdzie stały stoliki, tutaj można było sobie usiąść i coś przekąsić. W budce z jedzeniem zamówiłam sałatkę, a następnie postanowiłam iść do stolika, gdzie siedzieli Tori, Andre, Robbie z Rexem i Beck. Nie miałam zamiaru się przesiadywać z powodu tego, że nie byłam z Beckiem. Cat wciąż męczyła mnie, dlaczego się nie umówię z Robertem.
– Ale Jade – jęknęła Valentine, kiedy usiadłam przy stoliku. – Powinnaś to zrobić.
– Nie – odpowiedziałam krótko.
– Jadeit – wymamrotała rudowłosa.
– O co chodzi? – spytała nic nieświadoma Tori.
– Jade nie chce się umówić z Robertem.
– I? – zapytała Vega.
– On jest taki słodki – zapiszczała Cat. – Nie pamiętam, żeby ktoś tak bardzo starał się o Jade. W sumie to wygląda prawie tak samo, jak przy Becku – zachichotała.
– Cat! – warknęłam.
Beck odwrócił oczy zmieszany.
– Nie rozumiem – oznajmiła Tori. Dlaczego ona musi to ciągnąć? Nie może się zająć swoim życiem? Jak ona mnie irytuje.
– Beck trzy lata temu też tak się starał o Jade, a ona go odpychała. To było słodkie – zawołała szczęśliwa.
– Chcesz powiedzieć, że historia lubi się powtarzać? – zapytała Tori, przygryzając dolną wargę. Cat kiwnęła energicznie głową.
– Nic się takiego nie stanie – warknęłam.
– Jade West! – Usłyszałam, jak ktoś mówi przez dyktafon, więc spojrzałam do góry, gdzie często niektórzy uczniowie lubili występować. Taka mała scena na górze. Zobaczyłam Roberta. – Czy umówisz się ze mną?!
Cat zapiszczała, a reszta patrzyła się z niedowierzaniem na nowego.
– Nie! – krzyknęłam. Obok mnie stał chłopak z piłką, więc postanowiłam ją zabrać i wycelować w Roberta, niestety ją złapał. – Kiedyś powiesz tak.
– Nigdy. – Oburzona wróciłam do szkoły. Ten dzień jest najgorszy w moim życiu.

***

Zatrzymałam się przy szafce, słysząc Tori i Becka. Byłam bardzo ciekawa, o czym rozmawiają, dlatego postanowiłam ich podsłuchać. Chciałam wiedzieć, na czym stoję.
– Beck, wczoraj w klasie Sikowitza – zaczęła Vega – ty wyglądałeś tak realistycznie, gdy grałeś ten alfabet. Mówiłeś prawdę wtedy? Czy wciąż ci zależy na Jade?
– Tori, ja tylko grałem. To była tylko rola. – Smutno się uśmiechnęłam, słysząc jego odpowiedź. – Z Jade się rozstaliśmy.
– Czyli nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli Jade umówi się z Robertem?
– Nie – rzekł. – Jade może się umawiać, z kim chce. W końcu nie jesteśmy razem.
Postanowiłam udać, że nie podsłuchiwałam ich, chciałam udać się do mojej szafki, niestety przeszkodził mi w tym Robert.
– Jade, zapytam się po raz kolejny o to – rzekł – umówisz się ze mną?
Chwilę przemyślałam i zaskoczyłam wszystkich, którzy stali blisko nas.
– Tak – odpowiedziałam.
– Powiedziałaś tak? – spytał Robert.
– Głuchy jesteś? – zapytałam zirytowana. – Powiedziałam, że się umówię z tobą.
Zerknęłam w stronę Becka i Tori, i zauważyłam, że byli zaskoczeni. Sądzili, że przestanę spotykać się z innymi chłopcami z powodu, że kochałam Becka?
– Umówisz się z Robertem? – spytała Tori. Co ona taka ciekawska?
– Tak właśnie powiedziałam – warknęłam.
Złapałam Roberta za rękę i odeszłam.

***

Nie przebierałam się, bo nie uważałam, żebym powinna się stroić do wyjścia. To tylko głupie wyjście do kina. Może będzie jakiś fajny horror. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że Robert się spóźnia. Jak ja nienawidziłam, gdy nie jest się na czas. Nienawidzę wiele rzeczy, ale nie toleruję, gdy nie jest się o odpowiedniej porze.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc otworzyłam. Za nimi stał czarnowłosy. Chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu. Bezsensowne rozmowy są głupie.
– Możemy już iść?
– Tak – odpowiedział i się uśmiechnął. – Mam nadzieję, że motocykl nie będzie ci przeszkadzał – powiedział, wskazując na piękne czarne cudo.
– Nie – odpowiedziałam łagodnie.
– To dobrze.

***

Razem z Robertem wchodzę do budynku, nie miałam nic przeciwko, że chłopak mnie złapał za rękę. W sumie to jest gorący, ale nie tak jak Beck. Dlaczego muszę wszystko porównywać do Becka? Ugh, to denerwujące.
– To, na jaki film chcesz iść? Komedia romantyczna?
Spojrzałam na chłopaka jak na głupiego. Nienawidzę tego rodzaju filmów.
– Horror – odpowiadam. – Jeszcze raz wspomnisz o tym gównie, a obiecuję, że wyrwę ci flaki i podarują Tori pod choinkę.
– Kto to Tori? – zapytał Robert.
– Dziewczyna, której nienawidzę – odpowiedziałam. – Myśli, że jest słodka i wszystko wie najlepiej.
– W twoim głosie słychać nienawiść do tej dziewczyny.
– Bo tak jest – odpowiadam. 
– Kim jest Beck? Jest twoim byłym chłopakiem?
– Ta – rzekłam. – To stare czasy. Nienawidzę być przesłuchiwana.
– Tak samo, jak nienawidzisz Tori, kwiatów, romansów.
– Nienawidzę też żółtego, kaczek, dzieci, głupich lasek, słońca, różowego, bezsensownych rozmów, delfinów, gołębi, piosenek o miłości, oceanu, uśmiechniętych ludzi, wiewiórek, urodzin, walentynek, bożego narodzenia, wstawania wcześnie rano, brak kawy, lodów, pluszaków, deszczu, bycia mokrą, wilgotności. – Zaczęłam wyliczać na palcach tego, czego nienawidzę. Wymieniłam najważniejsze z mojej listy nienawiści. – Liczby dziesięć. – Ta cyfra zakończyła mój związek z Beckiem, a tamtego dnia ciężko zapomnieć. Byliśmy w domu Tori, znowu się kłóciliśmy, a ja chciałam opuścić posiadłość Vegi, dlatego dałam Beckowi ultimatum, że gdy policzę do dziesięciu, a on nie wyjdzie, to z nami koniec. I nie wyszedł.
– Wow, wiele rzeczy nienawidzisz – powiedział Robert. – To, co kochasz?
Becka – pomyślałam, ale szybko tę myśl skreśliłam.
– W moim słowniku nie ma słowa ''kocham''.
– Więc co uwielbiasz?
– Nożyczki – odpowiedziałam bez wahania.
– Powinienem się domyślić. – Zaśmiał się.
Warknęłam pod nosem, gdy w oczy rzucili mi się Beck i Tori. Słyszałam dzisiaj rano, że ponoć się umówili, ale liczyłam, że to plotki. Zastanawiałam się, czy ta dwójka jest na randce, czy to przyjacielskie wyjście. W końcu Beck cały czas mówił, że Vega to tylko przyjaciółka.
Razem z Robertem podeszliśmy zobaczyć, co dzisiaj grają, po drodze omijając parę, która zerknęła na nas, gdy ich minęliśmy. Dobrze, niech Beck wie, że wcale mnie nie rusza, że jest tutaj z Tori. Tak szczerze wydrapałabym jej oczy, ale nie mogę robić scen. Maska twardej dziewczyny, która już nic nie czuje, a noszę ją od kilku miesięcy.
Czułam na sobie spojrzenie Becka, co mnie trochę zadowoliło. Może teraz sam się poczuje, tak jak ja się czułam – o ile coś do mnie czuje.
– Kup mi popcorn – mówię.
– Oczywiście, księżniczko.
Spojrzałam na niego piorunująco.
– Niech zgadnę, nie lubisz, gdy mówią do ciebie księżniczko.
– Nienawidzę.

***

Film był okropny, najgorszy horror w moim życiu. Kolejne ścierwo, gdzie głupia dziewczyna sama się pcha w niebezpieczeństwo. To takie nudne i przewidywalne. Całe szczęście na sali kinowej nie zauważyłam Becka i Tori. Zgaduję, że poszli na jakiś film akcji. Vega nie lubi horrorów, a Beck nie cierpi romansideł, więc musieli wybrać film akcji, patrząc na to, co puszczali, to ten gatunek wydaje się najciekawszy.
– Najgorszy horror w moim życiu – jęknęłam. – Nigdy tego ścierwa nie obejrzę.
– Film był nudny i przewidywalny – podsumował Robert. – Kompletne gówno.
– Głupie gówno – rzekłam.
– Wiem, że lubisz horrory – zaczął czarnowłosy. – Jaki jest twój najlepszy?
– Nożyczki – odpowiedziałam.
– Więc to dlatego uwielbiasz nożyczki.
Kiwnęłam głową, potwierdzając jego odpowiedź.
Potem odprowadził mnie do domu, nawet fajnie było na randce. Chyba nie muszę nienawidzić Roberta za to, co było wczoraj. Wtedy miałam zły dzień, kiedy dowiedziałam się, że Beck i Tori gdzieś wychodzą, musiałam się po prostu na kimś wyżyć i wpadło na Roberta. Taki los.
– Dobranoc – powiedział, a następnie mnie pocałował. Nie oderwałam się, a bardziej pogłębiłam pocałunek. Naprawdę chciałabym być szczęśliwa, może Robert mi to zagwarantuje? Oderwałam się od niego i szczerze się uśmiechnęłam.
– Masz piękny uśmiech – wyznał.
– Możliwe – odparłam, a następnie weszłam do domu. Uważam, że Robert świetnie całuje, ale bardziej wolałabym, żeby usta Becka dotykały moich.

***

Motocykl Roberta zdecydowanie wrzuca się w oczy, gdy podjeżdża na parking szkolny Hollywood Arts. Nieciężko usłyszeć silnik, który wydaje maszyna. Ludzie się patrzyli na nas, jakby nie mieli innego zajęcia. To tak bardzo mnie irytuje.
Zsiadam z motoru i ściągam czarny kask. Lubię ten kolor. W tym czasie zauważyłam, że Beck wysiadał ze swojego auta. Powinnam też tam być, zawsze z nim jeździłam do szkoły, a teraz to się skończyło. Muszę się pogodzić z faktem, że już nigdy nie będziemy razem. Nie jestem idealną dziewczyną dla niego. W końcu jego rodzice mnie nienawidzą.
Omijam byłego chłopaka i razem z Robertem kieruję się do mojej szafki, po drodze znów czując wzrok Olivera na mojej osobie. Jestem ciekawa, o czym myśli.

***

Siedziałam przy stoliku razem z Andre, Tori i Beckiem. Nagle Cat podbiegła i usiadła obok mnie. Z radością w oczach patrzyła na mnie. Starałam się ją zignorować, niestety nie wytrzymałam.
– Co? – spytałam zirytowana.
– Jadeit, miałaś randkę z największym ciachem w szkole – zapiszczała rudowłosa.
– A ja nie jestem ciachem? – zapytał Beck, podnosząc jedną brew, uważnie patrząc na Cat.
– A co ze mną? – odezwał się Andre oburzony. – Zawsze mnie pomijacie. Nie jestem gorący?
– Nie – odpowiedziałam, przewracając oczami. Z sałatki wygrzebałam pomidora i go zjadłam, wyobrażając sobie, że właśnie jem Tori. Niech ginie!
– Jade... – Tori popatrzyła na mnie i poruszyła sugestywnie brwiami, uśmiechając się w bardzo głupi sposób. – Byłaś wczoraj kinie z Robertem.
– I? Co z tego, że byłam?
– Tori, chyba nie powinnaś... – zaczął Andre, nerwowo patrząc na mnie i na Becka, który nawet nie podniósł głowy, wciąż jadł swój lunch ze spokojem. Jak on może być spokojny?
– Hej Jade. – Do stolika usiadł Robert i z uśmiechem spojrzał na mnie. – Mam bilety do zwiedzania domu, gdzie nagrywali nożyczki.
– Mówisz poważnie? – spytałam podekscytowana. Kocham ten film, a zwiedzanie tego domu jest ekstra. – Skąd wiedziałeś, że uwielbiam ten film?
– Cat mi powiedziała – wyjaśnił. – Też wspominałaś o tym na naszej randce. – Faktycznie, musiałam zapomnieć.
– Jezu, nie musiałeś mi kupować tych biletów – wyznałam, a w moich oczach można było dostrzec przebłysk szczęścia.
– Jesteś piękna, gdy jesteś szczęśliwa – odparł. – Myślę, że zaczyna mnie to kręcić.
– Myślę, że mnie też – wyszeptałam. – Chyba zaczynam cię lubić.
Z ciekawością zerknęłam wszystkich, którzy siedzieli przy stoliku. Wyglądali na zdziwionych, bo oni myślą, że nie mogę nikogo lubić – no może oprócz Cat, bo ona się cieszyła. Od zawsze cieszyła się moim szczęściem. Nikomu tego nie powiedziałam, ale Cat jest moją najlepszą przyjaciółką.
Spojrzałam w oczy czarnowłosego, który obserwował mnie. Postanowiłam wstać i złapałam Roberta za rękę i wyszłam z widoku upierdliwych uczniów. Takie rzeczy jak wyznawanie uczuć, powinno być prywatne.

***

Minął miesiąc, a ja już związałam się z Robertem. Z każdym dniem poznawałam go, był przeciwieństwem Becka. Robert był naprawdę fajny. W sumie to polubiłam tego chłopaka, ale nie aż tak, żeby go kochać. Wciąż kochałam Becka, niestety on już o mnie zapomniał. Cały czas próbowałam być w towarzystwie mojego chłopaka, żeby nie myśleć o Oliverze. Noce były najgorsze, wtedy dopadały mnie myśli, że nie ma przy mnie Becka, którego tak bardzo kocham. Wtedy tak bardzo płakałam i myślałam, dlaczego wciąż żyję, jeśli nikt się mną nie interesuje. Ojciec ma mnie w nosie, on mnie nienawidzi. Miałam tylko Becka, a potem go straciłam. Zostałam sama z moimi problemami. Ręce w ranach, kiedy moje oczy krzyczały, jak bardzo chcę być szczęśliwa. Nikt mnie nie znał, zawsze wszyscy widzieli we mnie podłą osobę, ale miałam też serce. Kochałam jedynego chłopka, którego potem straciłam. Naprawdę był dla mnie niebem, a potem pozostałam z niczym. Później pojawił się Robert, był mną zainteresowany, ale ja nadal myślałam o innym. Pocałunki z Robertem nie były takie same jak z Beckiem. Nie czułam nic, a tylko bardziej uświadamiałam sobie, jak tęskniłam za Beckiem. Robert starał się, ale moje głupie serce, wciąż go nie akceptowało. Ze smutnym wzrokiem, wciąż marzyłam o Becku, kiedy on o mnie zapomniał. Pragnęłam bez powodu podejść do Becka, wtulić się w niego i zapomnieć o całym świecie. Jednak to były tylko marzenia.
Podeszłam do mojej szafki, gdzie schowałam moje rzeczy i udałam się do klasy Sikowitza. Szalonego nauczyciela jeszcze nie było. Usiadłam na czerwonym krześle, a po chwili obok mnie usiadła Cat. Trochę się zmartwiłam, bo jej twarz nie wydawała się szczęśliwa. Ta rudowłosa dziewczyna była oazę szczęścia, a teraz była przygnębiona.
– Co się stało Cat? – spytałam szeptem. W klasie nie było zbyt wiele uczniów.
– Jade, nie jesteś szczęśliwa – zaczęła Cat. Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się, czemu ona tak myśli.
– Jestem szczęśliwa.
– Nie prawda. Udajesz szczęście, a tak naprawdę jesteś smutna. – To aż tak bardzo widać? – Myślałam, że kiedy będziesz się umawiać z Robertem, to zapomnisz o Becku – wyszeptała – ale ty wciąż jesteś smutna. Nadal kochasz Becka.
– Wcale nie kocham Becka – rzekłam. – Beck to przeszłość.
– Jadeit, nie jesteś szczęśliwa. Od wielu miesięcy nie jesteś szczęśliwa, od czasu rozstawia z Beckiem. Wciąż go kochasz. Myślałam, że Robert będzie idealną ucieczką dla ciebie, ale to tak nie działa. Od początku byłaś zakochana w Becku. To on jest lekarstwem na twój bół.
– Nie jest żadnym lekarstwem – wymamrotałam już oburzona. – Cat, daj sobie spokój. Pobaw się kluczami – dodałam i wręczyłam jej moje klucze. Teraz przynajmniej ma zajęcie.
W klasie zaczęło się zbierać więcej uczniów, a w tym Tori i Beck. Dlaczego oni zawsze są blisko siebie?
Koło mnie usiadł Robert i objął ramieniem. Przez moment wyobraziłam sobie, że koło mnie siedzi Beck, ale szybko odgoniłam tę myśl. Mam Roberta, powinnam być szczęśliwa, więc dlaczego tak nie było? Bo to nie były te ramiona, gdzie należał mój świat.
Nagle przez okno wszedł nas nauczyciel. Nie zdziwiłam się tym, bo u niego to było normalne. W sumie to sama kiedyś wchodziłam przez nie, gdy jest to konieczne.
– Ktoś ma mojego kokosa? – spytał Sikowitz, patrząc na wszystkich po sali.
– Nie – odpowiedziałam.
– Dlaczego nie macie kokosa? Tori?
– Dlaczego miałabym mieć twojego kosa? – zapytała Vega.
– Tori pracujesz w sklepie z kosami, zostaje ostatni, a Jade chce go mieć za wszelką cenę, jednak Andre również go chce. Beck będziesz kokosem.
– Dlaczego kokosem?
– Sikowitz, to jest głupie – oznajmiłam.
– Masz lepszy pomysł? – Sikowitz spojrzał na mnie, jednak to Vega się odezwała. Przecież mówił do mnie, a ona i tak się wpierdzieli.
– Ja mam – rzekła Tori.

***

Po zajęciach z Sikowitzem udałam się po moją kawę, a potem poszłam do mojej szafki, gdzie przystanęłam i obserwowałam otoczenie. Zauważyłam Roberta, który z uśmiechem kierował się do mnie, jednak jakaś dziewczyna zagrodziła mu drogę, tuż przy mnie, więc mogłam ich słyszeć. Powinnam być zazdrosna, ale tak nie było, byłam bardziej zirytowana. Zaskoczyło mnie, gdy Robert spławił nastolatkę, mówiąc, że jest zajęty. Beck nigdy tak nie robił, on był zbyt miły, żeby spławić jakąś dziewczynę. Dla każdego starał się być przyjazny.
– Hej kochanie, długo czekasz? – spytał przy moich ustach.
– Może długo, może krótko – odpowiedziałam, a po chwili poczułam jego usta na moich. Dlaczego nie czułam tego głupiego uczucia w brzuchu, gdy jego usta zetknęły się z moimi? Dlaczego tylko z Beckiem czuję te motyle w brzuchu?
– Może wymkniemy się ze szkoły? – spytał.
– Raczej nie powinniśmy – powiedziałam. Mimo mojego zachowania i wyglądu to nie lubiłam uciekać ze szkoły. Chciałam zostać aktorką, a Hollywood Arts mi pozwalało doskonalić się w aktorstwie, czy w muzyce. Nie miałam powodów, żeby opuszczać zajęcia.
– Jade, myślałem, że niczego się nie cykasz. – Jedno słowo spowodowało, że musiałam mu udowodnić, że ja się nie cykam niczego. W końcu jestem Jade West, dziewczyna, której wszyscy się boją.
– Chodźmy – powiedziałam, łapiąc go za rękę i ciągnąć do wyjścia. Pierwszy raz uciekam z Hollywood Arts, w starej szkole zdarzało mi się wagarować, ale nie w tej, która pozwalała mi spełniać marzenia.

***

Już dawno było po zmroku, a ja wciąż przebywałam w towarzystwie Roberta. Wcale nie był grzecznym chłopcem, a wręcz było odwrotnie. Ścigał się na nielegalnych wyścigach, imprezował i zadawał się z nie najlepszym towarzystwem.
Było już dawno po pierwszej w nocy, a ja siedziałam na kanapie w domu jednego z przyjaciół mojego chłopaka. Nie podobało mi się to miejsce. Było brudno i głośno, a wszędzie był alkohol. Ludzie byli pijani, a niektórzy chłopcy zarywali do mnie, ale ja ich przeganiałam. Robert gdzieś zniknął i zostałam sama, co mi się nie podobało.
– Jade, tutaj jesteś – powiedział czarnowłosy, kiedy usiadł przy mnie. Był kompletnie pijany. – Spójrz, co mam – dodał, wskazując na białe tabletki w woreczku.
Podniosłam jedną brew do góry, patrząc na narkotyk. On chyba nie jest zbyt poważny.
– Czy ty oszalałeś? – zapytałam. – Chcesz to wziąć?
– My to weźmiemy.
– Oszalałeś, ja tego nawet nie dotknę.
– Jade, czyżbyś tchórzyła?
Przymknęłam oczy, słysząc to jedno słowo. Nienawidzę być tchórzem. Sądzę, że Robert znalazł mój czuły punkt.
– Nie chcę tego brać – sprzeciwiłam się.
– Jade, tylko raz spróbuj – oznajmił, łapiąc mnie za rękę. Byłam zirytowana, głupim pomysłem Roberta. On chyba zwariował, że myśli, że wezmę to świństwo. Ten chłopak nie jest dla mnie, przeszło mi przez myśl. Beck nigdy by nie zmuszał mnie, do czegoś, czego nie chcę. – Zapomnisz o całym świecie. Zapomnisz o Becku, będzie ci obojętny.
– Skąd ty o tym wiesz? – spytałam, mając na myśli Becka.
– Jade, nie jestem ślepy. Przecież widzę, jak na niego patrzysz. Musiałbym być ślepy, żeby tego nie zauważyć – powiedział Robert. – Zapomnisz o nim, gdy weźmiesz to.
To było bardzo kuszące, a tak bardzo chciałam zapomnieć o moim byłym chłopaku. Zastanawiałam się, czy powinnam wziąć te tabletki, ale pokręciłam głową, odrzucając ten głupi pomysł. Nie mogę. Byłabym tchórzem, gdybym uciekła do tego łatwego sposobu zapominania.
– Nie – powiedziałam. – Nie wezmę tego gówna.
– Jak nie chcesz, to rozumiem. Nie wiesz, co tracisz.
Przewróciłam oczami.
– Naprawdę chcesz to wziąć? – zapytałam.
– Chcę się tylko zabawić, ty też powinnaś.
Chłopak połknął tabletki, a ja westchnęłam. Nie mogę go zostawić, gdy jest pod wpływem. Jeszcze nie wiadomo co zrobi.
Świetnie, mam dziecko do pilnowania, ale w sumie co mnie on obchodzi. Wychodzę z tego domu, a jutro wszystko z nim zakończę. Po co ja właściwie zaczynałam ten związek? Samej mi było lepiej, ale kogo ja oszukuję. Najlepiej mi było z Beckiem, lecz to już przeszłość. On już o mnie zapomniał, też w końcu muszę.

***

Następnego dnia weszłam do szkoły i udałam się do mojej szafki, żeby wyciągnąć moje rzeczy na lekcje. Zauważyłam, że przy szafce Tori stoi cała paczka, ale ja nie czułam się, że należę do nich. Każdy wolał Tori, nawet Beck. Ja spadłam na drugie miejsce.
– Hej. – Usłyszałam obok siebie, więc spojrzałam na Roberta. Uniosłam jedną brew, zastanawiając się, czego on chce po wczoraj.
– Co? – burknęłam.
– Coś się stało? – zapytał.
– Nie, jest świetnie. Wręcz skaczę z radości, że widzę twoją mordę.
– Zrobiłem coś?
– Nie, to moja wina.
– Wręcz, w czym problem?
Czy on jest taki głupi?
– Z nami koniec – odparłam, a następnie się oddaliłam, lecz Robert złapał mnie za rękę. Próbowałam się wyszarpać, ale jego uścisk był za mocny. To mnie bolało, a do tego trzymał mnie za tą, którą miałam w ranach.
– Puść moją rękę albo...
– Albo co? Potrafisz tylko mówić, a nic nie zrobisz. Nie potrafisz.
– Puść moją rękę do cholery – oznajmiłam i się za szarpnęłam. – Do cholery, powiedziałam coś!
– Powinnaś wiedzieć, że ze mną się nie zadziera.
– Policzę do trzech, a ty mnie puścisz. Raz. – Znów próbowałam się uwolnić. – Dwa.
– Nie zerwiesz ze mną – odparł pewnie.
– Chcesz się przekonać? – zapytałam, a następnie się wyrwałam z jego uścisku. – Zbliż się do mnie, to pożałujesz – dodałam, by po chwili odejść.
– Jadeit? – spytała Cat, widząc mnie. Zatrzymałam się przy szafce Tori i spojrzałam na rudowłosą. Cat odciągnęła mnie na bok, żeby reszta grupy nie słyszała. Najwyraźniej nic nie zauważyli, bo jak podeszłam, to uważnie rozmawiali z Tori. – Coś się stało? Kłóciłaś się z Robertem.
Jednak nie wszyscy byli zajęci Vegą.
– To nic takiego.
– Boże, masz czerwoną rękę. – Szybko zakryłam rękę swoim rękawem, ale było już za późno, ona już to zauważyła. Złapała moją rękę i z przerażeniem wpatrywała się w moje blizny na nadgarstku. Świetnie, teraz to się zacznie. – Tniesz się, Jade? Dlaczego?
Przynajmniej ona się przejmowała, bo inni mieli mnie w czterech literach, nawet Beck, pomyślałam smutno. Nie jestem nikomu potrzebna.
– Zapomnij o tym, Cat – rzekłam. Postanowiłam odejść.

***

Dni mijały, a ja się czułam coraz gorzej umysłowo. Nie czułam już żadnej radości, którą dawało życie. Nawet aktorstwo już nie było takie same. Czułam się w środku pusto, a jedynie, o czym myślałam, to śmierć, ale czy byłam takim tchórzem, żeby zakończyć to wszystko? Kiedyś pewnie powiedziałabym, że nie, ale teraz już sama nie wiedziałam.
Z Robertem zakończyłam wszystko, czasami mnie dręczył, ale udawało mi się go spławiać, natomiast Cat była bardzo przygnębiona tym wszystkim. Codziennie się martwiła o mnie. Najwyraźniej musiała zauważyć, że coś jest nie tak.
Po moich policzkach ciekły łzy, tęskniłam za Beckiem. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę go przestać kochać, a do tego mój własny ojciec podniósł na mnie po raz pierwszy rękę. Jeszcze nigdy się to nie wydarzyło, aż dotąd. Pokłóciłam się z nim znowu o szkołę. Nie tolerował, że uczę się w Hollywood Arts. Sądził, że powinnam zająć się czymś innym, bardziej pożytecznym, jak prawnik lub lekarz. Znów był ten sam temat, gdzie ja miałam swoje zdanie do powiedzenia i on miał, ale jeszcze nigdy mnie nie uderzył. Chyba właśnie straciłam na zawsze ojca. Nie miałam nikogo w moim życiu. Tylko Cat była dla mnie ważna, w końcu tyle się znałyśmy, jednak Tori mi ją ukradła. Wszystkich i wszystko mi zabrała, przesunęła mnie na bok, żeby zająć moje miejsce. Może nie zdawała sobie z tego sprawy, ale zraniła mnie. Wszyscy to zrobili, nawet Robert, który już drugiego dnia był widziany z mnóstwem dziewcząt. Nie przejmowałam się nim, ale odrobinę mogłam się poczuć zraniona. Mój raj przestał należeć do mnie. Byłam zagubiona w moim własnym raju. Wszystko zaczynało tracić swój sens. Ja już zaczynałam czuć, że nie jestem potrzebna. W końcu nikt mnie nie chciał, więc dlaczego miałabym jeszcze przedłużać mój ból? Powinnam to wszystko zakończyć dzisiejszej nocy, ale gdy tylko sięgałam po żyletkę, to ją odtrącałam. Nie potrafiłam tego zrobić. Przecież chwila słabości nie musi trwać wiecznie.
– Jestem tchórzem – wyszeptałam, chowając głowę w kolanach. Skryta w ciemności płakałam, tęskniąc za tym, co już nie powróci. Nic już nie będzie takie same. Ja sama stałam się słaba, mimo że próbowałam innym tego nie pokazywać. – Beck, tak bardzo tęsknię – dodałam.

***

Następnego dnia ponownie przybrałam moją maskę, a siniak zakryłam korektorem, żeby inni nie widzieli. Nie potrzebowałam ciekawskich ludzi, którzy się zastanawiali, kto uderzył wredną Jade West. Siedziałam przy stoliku, jedząc frytki i pijąc moją ukochaną czarną kawę. Koło mnie jakieś dwie dziewczyny zaczęły się kłócić o jakiegoś chłopaka, więc postanowiłam pooglądać je, lecz nie przewidziałam, że jedna spróbuje wylać na tę drugą swoją wodę. Blondynka się odsunęła, unikając oblania, niestety to ja zostałam zamoczona.
– Przepraszam, Jade, przepraszam – odpowiedziała przerażona, myśląc, co mogę jej zrobić za to. Pewnie bym się zdenerwowała, ale teraz miałam inny problem. Mój makijaż, bałam się, że mógł się rozmyć. Spojrzałam do lusterka i faktycznie tak było.
Wstałam ze swojego miejsca, zabierając moją torbę. Musiałam się dostać do toalety dziewcząt i to jak najszybciej. Nikt nie mógł zobaczyć mojego ukrytego siniaka. On miał pozostać tajemnicą, tak jakby nigdy go tam nie było.
– Jade! – Cholera, czego ode mnie chce Andre? – Widziałaś Tori lub Becka?
– Nie – odpowiedziałam, zasłaniając ręką policzek. – Daj mi spokój, muszę iść.
– Dlaczego zakrywasz policzek? – spytał. Co on jest taki ciekawski moją osobą? Nigdy się nawet mną nie interesował. – Co ty masz na policzku? – dodał, kiedy ujrzał fioletowo-żółty kolor na nim.
– Nikomu o tym nawet nie mów.
– Kto ci to zrobił?
– Nikt, potknęłam się.
– Kłamiesz, Jade.
– Andre, nikomu nie możesz powiedzieć. To moja sprawa.
– Ktoś cię bije, Jade. Ktoś powinien się o tym dowiedzieć.
– Nie! – Zaczęłam za nim biegnąć po korytarzu głównym. Musiałam zmusić go, żeby o tym nikomu nie wspominał. To była moja sprawa, nie jego. – Andre, jeśli coś powiesz, to cię zabiję!
– Dlaczego Jade ma cię zabić, Andre? – zapytała Tori i zainteresowaniem wpatrywała się we mnie oraz Andre. Co ona taka ciekawska?
– Nic nie mów – zagroziłam.
– Czego masz nie mówić, Andre? – zapytał Beck.
– Niczego – odpowiedziałam zła, zakrywając lewy policzek włosami. – Andre, to moja sprawa, a nie twoja!
– Jade, chcemy ci pomóc! – powiedział Andre, a ja chciałam się zaśmiać. Chcą mi pomóc, kiedy wcześniej byli zajęci Vegą?
Tori i Beck wyglądali na zmieszanych wyznaniem Harrisa.
– Jade, Jade, Jade – zapiszczała Cat, która rzuciła mi się na szyję. – Dostałam dzisiaj sześć. Mam taki szczęśliwy dzień, a jutro będę mogła odwiedzić brata w szpitalu.
– Fajnie – oznajmiłam.
– Jade, bawiłaś się cieniami do oczów, że masz fioletowe żółte na policzku? – zapytała i dotknęła tam, gdzie miałam siniaka. Cicho syknęłam z bólu.
– Co? – szepnął bardziej do siebie Beck, marszcząc brwi. – Pokaż to.
– Nie – rzekłam, odsuwając się.
– Jade – odparł ostrzegawczo. Stanął przy mnie, oglądając mój policzek. Mogłabym przypuszczać, że wyglądał na odrobinę przerażonego i zmartwionego. – Kto ci to zrobił?
– Nikt – rzekłam. – Przewróciłam się – dodałam, unikając jego spojrzenia. Nigdy nie potrafiłam kłamać Beckowi. On znał mnie najlepiej niż ja sama.
– Ktoś cię skrzywdził? – Złapał mnie za rękę, a ja znowu zawyłam z bólu. Przetknęłam, gdy wydałam z siebie ten dźwięk.
Beck podniósł moją dłoń i spojrzał na moje cięcia.
– Boże, Jade! Dlaczego?
Teraz mogłam stwierdzić, że był przerażony. Czy wciąż mu na mnie zależało?
– Zostaw mnie, Beck.
– Chcę ci tylko pomóc.
– Wcześniej tego nie zauważałeś, byłeś zajęty Vegą, a mnie ignorowałeś – wyznałam. – Daruj sobie Beck, że wciąż się o mnie martwisz. Nikt się mną nawet nie zainteresował przez te parę miesięcy, więc nie musisz czuć się winny. Poradzę sobie tak jak zawsze.
– Jade, o czym ty mówisz?
– Mówię to, co myślę. Miałeś mnie gdzieś.
Przymknął oczy zraniony moimi słowami, ale mówiłam prawdę.
– Nigdy nie miałem cię gdzieś, wciąż mi na tobie zależy.
– Przestań kłamać, wiem, że nikomu na mnie nie zależy. Tylko Cat dostrzegła, a ty byłeś ślepy. Wolałeś się uganiać za Tori.
– To nie tak.
– Nie, nic nie mów – odezwałam się. – Nie chcę słuchać kłamstw – dodałam.
Szybko uciekłam, żeby się schować w kantorku woźnego. Tam moja maska opadła. Skuliłam się w kącie i zaczęłam płakać. Dlaczego on mnie rani? Dlaczego wszyscy udają tak przejętych? Przecież wiem, że nikomu na mnie nie zależy.
– Jade. – Usłyszałam jego łagodny głos. – Proszę, porozmawiajmy.
– Beck, proszę, wyjdź – stwierdziłam, chowając głowę w kolana. Zaczęłam się kołysać, trwając w mojej chwili desperacji. – Nikomu nie zależy. Straciłam cię, ojciec mnie uderzył. Wszyscy się ode mnie odsunęli. Zostałam sama. Czego ja mogłam oczekiwać? Tori jest taka idealna. Rodzice ją kochają, dostaje wszystko, co chce, a na dodatek ciebie ma. Ja nie mam niczego. Nikt mnie nie kocha. Potwora się nie kocha.
– Jade, nie mów tak – wyszeptał, klękając przy mnie. – Zapomniałem, jaka potrafisz być czasem wrażliwa. – Objął mnie, przyciskając do swojego torsu. Nie odrywałam się, tak dawno nie byłam w jego ramionach. – To wszystko moja wina. Powinienem być przy tobie, a ja stchórzyłem, zamiast być przy tobie. Jestem tchórzem, przepraszam.
Teraz sam zaczął płakać, całując mnie w głowę.
– Jade, proszę, wybacz mi. Zapomniałem, jaki twój ojciec jest. Zapomniałem, jak mało w siebie wierzysz. Zapomniałem, że powinien być przy tobie.
– Byłeś jedyną osobą, którą miałam. Jak odszedłeś, straciłam wszystko – wyznałam. – Zostawiłeś mnie, kiedy tak bardzo cię potrzebowałam.
– Wiem, kochanie, przepraszam.
– Beck, dlaczego mnie zostawiłeś? Przestałeś mnie kochać? – zapytałam i odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć mu w oczy.
– Nie wiem, dlaczego cię zostawiłem. Chyba byłem zmęczony naszymi ciągłymi kłótniami. Chciałem otworzyć te drzwi, ale stchórzyłem, mimo że tak bardzo cię kochałem. Wciąż cię kocham. – Tamten dzień, gdy liczyłam do dziesięciu, był najgorszy w moim życiu.
– Powiedz to jeszcze raz – poprosiłam, wycierając oczy.
– Kocham cię, Jade. – Dotknął mojego prawego policzka. – Nigdy cię nie przestałem kochać.
Przymknęłam na chwilę powieki, słysząc jego wyznanie.
– Też cię kocham, tak bardzo, że to aż boli.
– Przeze mnie robiłaś sobie krzywdę?
– To nic, Beck.
– Czyli tak – odparł, a następnie sięgnął po moją dłoń i zaczął oglądać moje rany.
– Co robisz?
– Patrzę, ile razy mnie potrzebowałaś, kiedy mnie nie było.
– Beck, to naprawdę nic.
– Czuję się tak okropnie – rzekł. – Myślałem, że jesteś szczęśliwa z Robertem.
– Nie mogłam być z nim szczęśliwa, gdy już kochałam kogoś innego. Do tego próbował mnie wciągnąć w narkotyki, wtedy postanowiłam z nim wszystko zakończyć.
– Boże, Jade, przepraszam. Przepraszam, że mnie nie było. – Pocałował mnie w czoło. – Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
– Przestań mówić, przepraszam, to denerwuje – wyznałam trochę zirytowana, a Beck zachichotał.
– Ciebie wszystko denerwuje.
– Ty mnie nie denerwujesz – odpowiedziałam, flirtując.
– Czuję się zaszczycony.
– Ale czasem zdarzy się, gdy będę odrobinę zła na ciebie.
– Czyli jesteśmy znowu razem? – zapytał.
– A chcesz?
– Bardzo, a ty? – Spojrzał mi w oczy, szukając jakiejś podpowiedzi. Kiwnęłam, dając mu odpowiedź, a następnie pocałowałam go. Tak bardzo mi tego brakowało.
Jego pocałunki były inne, niż Roberta i czułam te głupie motyle w brzuchu. Ogarniało mnie szczęście i miłość, gdy nawet przez chwilę miałam złączone z nim usta. Z nim wszystko było lepsze, dlatego, że go kochałam. Czułam się jak w idiotycznej bajce, którą gardziłam, komentując, że to jest nierealistyczne. Z Beckiem wszystko było piękniejsze.
Za drzwiami usłyszeliśmy hałas, ale postanowiliśmy się tym nie przejmować. Byliśmy za bardzo zajęci sobą, żeby zwrócić na coś innego uwagę. W końcu trwaliśmy prawie rok bez siebie, teraz znów możemy być razem, ciesząc się sobą.
– Myślę, że powinniśmy zawrócić – stwierdził Andre, chcąc zamknąć drzwi, w których stał.
– Ale dlaczego? – zapytała Tori i się przepchnęła. I znów wszystko popsuła. – Och.
Cat się nie przejmowała, że nam w czymś przerwali. Szybko pobiegła do mnie i mnie przytuliła. Objęłam ją ramionami.
– Jade, tak bardzo się bałam – wyznała czerwonowłosa. – Myślałam, że znowu zrobisz sobie krzywdę. Bałam się, że cię stracę.
– Cat, wiedziałaś o tym? – zapytał Beck.
– Jade zabroniła mi mówić, a ja obiecałam, że nikomu nie powiem. Chciałam o tym komuś powiedzieć, ale nie mogłam. Jade jest moją najlepszą przyjaciółką, Jade była taka nie szczęśliwa, a ja się bałam, że mogę ją stracić. Skrzywdziła się, a ja nie mogłam nic zrobić.
Cat się rozpłakała, mocno mnie przytulając.
– Cat, to nie twoja wina. Nie stracisz mnie – szepnęłam. – Jestem tutaj. Obiecuję, że nigdy mnie nie stracisz. – Położyłam swoją brodę na jej głowie. – Proszę, nie płacz.
– Kay, kay – rzekła.
– Jade, uważam, że potrzebujesz pomocy kogoś profesjonalnego.
Spojrzałam na Becka z rozszerzonymi oczami.
– Chcesz, żebym poszła do psychologa? – zapytałam. – Jesteśmy już razem kilka minut, a ty już mnie denerwujesz? Nigdzie nie pójdę, wybij sobie z głowy, że jakiś mądrala będzie zadawał mi głupie pytania.
– Jadey.
– Wiesz, że nie lubię mojego pełnego imienia – warknęłam do Becka.
– Uważam, że potrzebujesz pomocy.
– Czyli uważasz, że sama sobie nie poradzę?
– Jade.
– Co Jade? Powiedziałam, że nigdzie nie pójdę.
– Ja się martwię, Jade – powiedział Beck.
– Nie potrzebuję psychologa, Beck. Dam sobie radę.
– Okaleczałaś się, potrzebujesz pomocy.
– Żaden psycholog nie będzie badał mojego mózgu.
– Uważam, że potrzebujesz czyjejś pomocy.
– Potrzebuję tylko ciebie, a jeśli znowu sięgnę po żyletkę, to wtedy obiecuję, że pójdę do psychologa.
Chwilę rozważał nad tą opcją, zastanawiając się, czy powinien się zgodzić.
– Ale obiecujesz?
– Obiecuję, wtedy sam będziesz mógł mnie tam siłą zaprowadzić. – Przewróciłam oczami.
– Znów się kłócimy, Jade. – Zauważył Beck. – Jak mi tego brakowało, moja zaborcza Jade – dodał, przytulając mnie. Zaśmiałam się, słysząc jego słowa.
– Kochasz nasze kłótnie.
– Z tobą nigdy nie może być nudno. Jesteś nie do przewidzenia, uwielbiam to.
– Nikt nie potrafi mnie zastąpić. Jestem jedyna w swoim rodzaju.
– To prawda.
– Czuję się trochę zagubiona. – Na głos Tori, przewróciłam oczami. – Może mi ktoś tutaj wyjaśnić, co się tutaj wydarzyło?
– Nic, co powinno cię interesować – odpowiedziałam.
– Jade, nie bądź wredna dla Tori.
– Dlaczego jej bronisz? – spytałam, patrząc na mojego chłopaka. – Zależy ci na niej?!
Beck przewrócił oczami na moje pytanie.
– Nie zależy mi na Tori, jest tylko przyjaciółką.
– Na pewno?
– Na pewno, tylko ciebie kocham.

***

Moje życie się poprawiło od momentu, gdy razem z Beckiem do siebie wróciliśmy. Za niedługo miała być nasza rocznica, odkąd zaczęliśmy pierwszy raz się spotykać. To już cztery lata, chciałabym coś mu kupić wyjątkowego, tylko nie wiedziałam co. Oszczędzałam pieniądze, żeby móc coś w nie zainwestować, a sytuacja z moim ojcem już nie miała nigdy miejsca. Przeprosił mnie nawet, gdy podniósł na mnie rękę po raz pierwszy i ostatni. Strasznie tego żałował i na dodatek pozwolił uczęszczać do Hollywood Arts. Nie mieliśmy jakiś super relacji, ale dogadywaliśmy się, co było najważniejsze. Oboje się poprawiliśmy.
Nawet z Tori zaczęłam się dogadywać, przestała mnie już irytować, ale przyjaciółkami nie byłyśmy, bardziej znajomymi. Przeprosiła mnie, że przez nią czułam się źle i obiecała, że już nie będzie egoistyczna. Cokolwiek.
Robert został wyrzucony ze szkoły, kiedy w jego plecaku znaleźli narkotyki. Podejrzewam, że dostał opiekuna, który go nadzorował. Tori pewnie poprawiłaby mnie, a ja bym jej odpyskowała. Tak to działało między nami. Nigdy mi się nie znudzi dręczenie jej, ale teraz to było bardziej takie łagodne. Cóż, myślę, że ona się do tego przyzwyczaiła i zaczęła się też spotykać z Andre.
Jestem szczęśliwa z Beckiem, mimo że ciągle się kłócimy o jakieś głupoty, ale potem się godzimy. Oboje kochamy takie delikatne awantury w naszym związku, one oznaczają, że nie jest nudno. Inni powiedzieliby, że to jest chore, ale dla nas to normalne. Tak od zawsze działamy.
Cat zaczęła się spotykać z Robbiem, mimo że na początku się jego wstydziła, ale przekonała się, że inni nie mają nic do powiedzenia, gdy chodzi o jej szczęście. Nasze relacje też się poprawiły. Stałyśmy się sobie bliższe, niż rok temu, a ja nigdy nie sięgnęłam po żyletkę. Tak jak obiecałam, tak zrobiłam. Byłam szczęśliwa w tym cholernym świecie, gdzie ludzie codziennie umierali, chorowali na śmiertelne choroby, gdzie pedofilia i gwałciciele panowali, ale ja byłam szczęśliwa. Dobrze mi było, gdy byłam z Beckiem. On sprawiał, że byłam naprawdę szczęśliwa, mimo że świat był okropny.

***

Nie miałam pomysłu na prezent dla Becka, ale postanowiłam kupić dwa bilety na wyścigi samochodowe, których nienawidzę, ale on je kocha, choć nie wiem dlaczego.
– Beck, gdzie my jedziemy? – zapytałam, gdy siedzieliśmy w jego samochodzie.
– Kochanie, to niespodzianka.
– Nienawidzę niespodzianek.
– Tak samo, jak delfinów, oceanu, koloru żółtego i różowego, wiewiórek, dzieci, lodów, gołębi, żółwi, wstawania wcześnie rano, brak kawy, deszczu, wilgotności, być mokrą, słońca, głupich lasek, głupoty, debilizmu, sztuczności, plastików, piosenek o miłości, popu, pluszaków, bożego narodzenia, walentynek, urodzin.
– Swoje to lubię – odparłam.
Beck się roześmiał, a następnie zaparkował.
– Dziewczynę przywozisz w rocznicę na cmentarz? – spytałam, unosząc jedną brew zaskoczona. – Myślałam, że wymyśliłeś coś tandetnego jak w typowym romansie, a ty mnie zabrałeś w środku nocy na cmentarz. Jezu, myślę, że ta rocznica będzie cudowna. – Uwielbiam cmentarze, a chodzenie po nocy jest takie fascynujące, a jednocześnie przerażające. Kocham wdychać dusze zmarłych, to ponoć dobrze wpływa na naszą.
– Ciebie ciężko zaskoczyć – odparł. – Cieszę, że mi się udało.
Pocałował mnie w usta, a ja z przyjemnością oddałam pocałunek.
– Szczęśliwej rocznicy, kochanie – powiedział.

***
Jezu, nareszcie to skończyłam.
Myślałam, że nigdy nie przestanę tego pisać.
Kocham charakter Jade. Mam nadzieję, że go nie schrzaniłam.
W sumie to muszę się wziąć za jakieś zamówienie.
To coś wybiorę i zacznę pisać.
Składajcie zamówienia u Red i Malusi. Malu już marudzi, że nie ma zamówień XD
 Też zajrzyjcie do zakładki Red, ona pisze fantastyczne opowiadania, więc zdecydowanie powinniście je przeczytać.
Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam

Komentarze

  1. Boze. Jade kocham ja w całości 💕
    Nozyczki to cos xd
    A jej charakter to istne piekło xd
    Ale poradzilas sobie z tym niezle. Jestem pod wrazeniem.
    Jade to naprawdę trudna osobowość ale dla Ciebie to pikus 😊
    Ciesze się ze moglam to czytac
    Sciskam


    A. ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że powołałam co do Jade, ona ma bardzo trudną osobowość ♥

      Usuń
  2. 52 years old Sales Associate Minni Chewter, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like The End of the Tour and Baton twirling. Took a trip to Timbuktu and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. przekieruj tutaj

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz