One Shot: Leonetta "Udowodnić niewinność" [004]
Para: Leonetta
Miejsce akcji: Buenos Aires, Meksyk
Gatunek: Dramat, Lekki kryminał, Romans
Uwagi: Narracja trzecioosobowa
Autorka: Lydia Martin
- Skazuję pana Leona Verdasa na dwa lata pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa pani Lary Sanchez. Kara będzie odbywana w więzieniu w Meksyku.- oznajmił sędzia surowym głosem, po czym zakończył rozprawę
Mężczyzna nie mógł uwierzyć, w to co usłyszał. Zostały skazany na dwa lata więzienia. Wiedział, że jest nie winny, ale nie miał na to dowodów. Gdyby miał kontakt z kimkolwiek z dawnych przyjaciół, czy z Violettą. Pisał do niej wiele listów, lecz na żaden z nich nie dostał odpowiedzi, jednak nie tracił wiary. Po pamiętnej imprezie kilka dni później aresztowano go, od tamtej pory cisza. Nikt nic nie wiedział. W areszcie spędził kilka tygodni, jak nie więcej. Teraz przez dwa lata będzie patrzył na świat zza krat, a z każdą dobą będzie miał większe wątpliwości do tego, czy w przyszłości będzie miał normalne życie. Chciał mieć dobrze płatną pracę, kochającą żonę, wspaniałe dzieci, wiele przyjaciół. W jednej chwili to wszystko się posypało i wisi na włosku. Wiedział jedno, nie może się poddać...
♡♥♡
Młoda szatynka jak co dzień obudziła się bardzo wcześnie. Od roku jej myśli zaprząta jedna osoba, Leon. Nie ma z nim kontaktu, kilka dni po urodzinach Ludmiły zniknął. Pisała, dzwoniła, była u niego w domu oraz jego rodziców. Nikt nic nie wiedział. Bała się, że coś mogło się stać. Nie było go w żadnym szpitalu, policja nie wszczęła śledztwa z tajemniczych powodów. Violetta, bo tak miała na imię, z dnia na dzień traciła nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek się do niej odezwie. Wmawiała sobie, że wyjechał, nie chcąc już nią być. Na początku przyjaciele ją wspierali, lecz z biegiem czasu oddalali się od niej, aż w końcu została sama. Zawsze była uśmiechniętą osobą, która rozwija swoje pasje, a teraz? Teraz nic nie sprawia jej przyjemności, ani taniec, ani śpiew.
Zeszła do salonu, gdzie powinien znajdować się jej ojciec, jednak go nie było. Może to nawet lepiej, pomyślała. Nie musiała słuchać jego narzekania, że nic nie robi, cały czas siedzi w domu. Mogła na spokojnie przemyśleć parę spraw, lecz najpierw musiała podładować telefon. Jakaś jej cząstka wierzyła, że Leon się odezwie. W tym celu udała się do gabinetu taty, gdzie tam ostatnio widziała ładowarkę. Nie było jej nigdzie na wierzchu, więc zaczęła szukać w szafkach. W żadnej nie mogła jej znaleźć. Już miała opuszczać pomieszczenie, ale coś kazało jej zajrzeć do biurka. Szybkim ruchem wysunęła szufladę, a jej oczom ukazała się sterta listów, które były zaadresowane do niej. Wszystkie pochodziły z więzienia z Meksyku. Otworzyła pierwszy lepszy, widząc dobrze jej znany charakter pisma, po policzkach zaczęły spływać łzy. Wiedziała, że jak ich nie przeczyta to nie dowie się prawdy.
Droga Violetto.
To mój pierwszy list do Ciebie. Tylko tak pozwolono mi się kontaktować z najbliższymi. Może powiem prosto z mostu, jestem w więzieniu. Zastanawiasz się zapewne jak to się stało. Już tłumaczę. W noc, kiedy odbywały się urodziny Lu, w Meksyku ktoś próbował zabić Larę. Na nagraniu było ukazane takie samo auto jak moje, ten sam numer rejestracyjny i osoba, która była bardzo podobna do mnie, lecz to nie byłem ja. Niestety nie mam dowodów na swoją niewinność. Jak mogłem być w dwóch miejscach jednocześnie? Przecież to nierealne. Nikt o tym nie wie, no oprócz Ciebie. Większość była pijana i pewnie nic nie pamięta, może nawet, że byłem na tych urodzinach, co jest bardzo podobne, ponieważ przyszedłem na nie, gdy wszyscy byli zalani w trupa, oprócz Ciebie. Mam nadzieję, że mi pomożesz. Wariuję bez Ciebie, bo Cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia, kiedy nie ma Cię przy mnie. Jeżeli Ci na nas zależy i chcesz mi pomóc, przyjedź do Meksyku. Rozprawa jest za równy miesiąc. Wątpię, że wytrzymam tyle bez Twojego dotyku, uśmiechu, pocałunków, głosu, bez Ciebie całej. Po prostu Cię kocham, o czym doskonale wiesz. Będę czekał. Mam nadzieję, że widzimy się 4.08.2013r.
Twój na zawsze Leon.
Płakała. Po prostu płakała. Nie mogła tego powstrzymać. Jej Leon jest w więzieniu, a ona mu nie pomogła. List z 2013 roku, a jest 2014. Rok. Przez te 365 dni mogło się wydarzyć wszystko, ale wiedziała jedną jedyną rzecz. Musi jechać do Meksyku i złożyć zeznania. Będzie szansa, że go wypuszczą. Zdawała sobie sprawę, iż może być za późno, lecz była świadoma jednej rzeczy. Jak nie spróbuje to się nie przekona. W tym celu zarezerwowała najbliższy lot, spakowała walizki i po prostu wyjechała nikomu nic nie mówiąc. Zabrała ze sobą również listy, zdjęcia z tego dnia wraz z filmem, który nagrywał przez większość czasu Andres. Wiara ponownie wróciła.
♡♥♡
Szatyn ponownie znalazł się na sali sądowej. Podobno jest nowy świadek, który podobno ma kolejne dowody, jednak nie wiedział czy na jego niewinność. Nie miał również pojęcia kim on jest, chociaż bardzo chciał się dowiedzieć to nikt mu nic nie mówił. Z niecierpliwością czekał, aż przez wielkie, drewniane drzwi wejdzie ta osoba. Czas ciągnął się niemiłosiernie, aż po dziesięciu minutach sędzia kazał przyprowadzić na salę świadka. Oczy wszystkich zgromadzonych skierowały się na drewnianą konstrukcję, przez którą weszła drobna szatynka. Verdas nie mógł uwierzyć własnym oczom. Stała przed nim i była jego szansą, nadzieją na to, że wyjdzie na wolność. Miał nadzieję, że miłość jego życia pomoże mu wyjść na wolność. Modlił się o to w duchu.
- Nazywam się Violetta Castillo.- przedstawiła się na początku, a on patrzył na nią jak zahipnotyzowany- Mam 21 lat i jestem dziewczyną Leona Verdasa. Podczas, gdy rzekomo próbował zabić Larę Sanchez, on był wraz ze mną i moimi przyjaciółmi na przyjęciu urodzinowym mojej przyjaciółki, w Buenos Aires. Na nagraniu, które zostało dostarczone jest data oraz godzina, jestem na niej ja, Leon oraz kilkoro naszych znajomych. Z resztą w pewnym momencie jest nawet ukazany kalendarz z datą oraz zegar. Nikt za dużo nie pamięta, lecz pamiętają, że Leon na pewno tam był wraz ze mną.
Sędzia zadał jeszcze parę pytań, kiedy udostępniono informację, że nagranie nie jest zmontowane. Po piętnastu minutach przerwy zapadła decyzja.
- Leon Verdas zostaje uniewinniony oraz w ciągu dwóch miesięcy zostanie zapłacone mu odszkodowanie w wysokości piętnastu tysięcy euro. Zamykam rozprawę.
Zaraz po wyjściu z sali dwójka zakochanym wyznała sobie ponownie miłość. Oboje mieli nadzieję, że zaznają normalnego życia. Mogli wrócić do Buenos Aires i zacząć wszystko od nowa. Mieli siebie. To im wystarczyło. Leon bardzo dziękował Violettcie, że to właśnie on pomogła mu wyjść z więzienia. Wiedział, że warto mieć nadzieję do końca...
***
Witajcie po dłuższym czasie. Mam nadzieję, że OS się spodobał pomimo troszkę krótkiej długości. Przy okazji chcę was zaprosić na mojego bloga [klik] Mam nadzieję, że ktoś wpadnie i zostanie na dłużej. Możliwe coś się pojawi w przyszłym tygodniu, ponieważ mam ferie. Do następnego!
PS. Za błędy przepraszam, jestem zmęczona.
CUDO :* <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńAsia Blanco
Cudny
OdpowiedzUsuń